czwartek, 14 marca 2013

Syberiada polska (2013)




Gatunek: Dramat historyczny 
Produkcja: Polska
Premiera: 22 lutego 2013r. - Polska; 18 lutego 2013r. - świat
Reżyseria: Janusz Zaorski
Scenariusz: Michał Komar, Maciej Dutkiewicz 



Kto z nas w ostatnim czasie narzekał, iż jest za zimno? Kto krył się pod kocem z kubkiem herbaty i książką, byleby tylko nie wychodzić  na zewnątrz? Ja na pewno byłabym chyba pierwszą osoba, która podniosłaby rękę. Nie lubię zimy, mrozu, śniegu, roztapiającego się śniegu... Gdy nie ma takiej potrzeby, a na dworze temperatura przekracza -10 stopni, nie wychodzę nawet na krótkie spacery. Jest dla mnie po prostu za zimno. Jednak podczas kiedy ja narzekam na taką temperaturę, którą da się przeżyć, ludzie w innych zakątkach świata giną przy -40 stopniach. Dopiero oni mogą powiedzieć, że jest im zimno... 

"Syberiada polska", jak już mówi sam tytuł, jest to film polskiej produkcji. Swego czasu podchodziłam naprawdę sceptycznie do filmów, jak i książek, wyprodukowanych w naszym kraju, bowiem nieraz zawiodłam się na rodakach. Jednak odkąd zobaczyłam "Tajemnicę Westerplatte", zmieniłam zdanie i postawiłam na optymizm. Czy tym razem się zawiodłam, a może byłam zaskoczona? Czytajcie dalej, a poznacie moją opinię. 

"Syberiada polska" opowiada o losach ludzi zesłanych na Syberię w latach 40. ubiegłego wieku. Na pewno każdy z nas na lekcjach historii miał wzmiankę o takich działaniach okupantów, więc co nieco na ten temat wiemy. Przedstawiciele ZSRR w środku nocy zapukali do domów śpiących ludzi, dali im piętnaście minut na zabranie najpotrzebniejszych rzeczy, by potem wywieźć w nieznane. Była wojna, nikt nie musiał się długo zastanawiać, jakie będzie jego nowe miejsce zamieszkania, mimo że zastanawiali się, w jakich przyjdzie im żyć warunkach. 
Sawin
Opowieść prowadzona jest z perspektywy Staszka Doliny (Paweł Krucz), który wraz z rodziną znalazł się na Sybirze. Jego ojciec, Jan Dolina (Adam Woronowicz), już pierwszego dnia staje się "pupilkiem" Sawina. Nim mężczyzna zdąża się rozpakować, Sawin przychodzi do ich lokum, rozgląda się, po czym wskazuje na niego palcem. Zaprasza go na pogawędkę, w której informuje, iż jest odpowiedzialny za wszystkich pracujących, a jak coś pójdzie nie tak, Dolina trawi pod sąd. Matka Staśka, Antonina (Urszula Grabowska), trafia do domku szpitalnego, chora na tyfus. Jest jeszcze mały Tadzio (Marcin Walewski), nie zdający sobie w pełni sprawy z powagi sytuacji. Cała rodzina stara się być oparciem dla siebie, razem przeżyć najgorsze chwile i te najlepsze, których jest mało. Ale chcą przetrwać. Chcą żyć i wrócić do Polski. Nie dadzą się zmusić do przejścia na "drugą stronę", pamiętają kim są, jaka krew w nich płynie i jak powinien zachować się prawdziwy patriota. 

Czy my w dzisiejszych czasach potrafimy sobie wyobrazić, co przeżywali ludzie wywiezieni na Syberię? Wątpię. Nikt z nas nie ma takiej wyobraźni, aby móc utworzyć taki obraz. Reżyser "Syberiady polskiej" bardzo starał się, by ułatwić oglądającemu zapoznanie się z tym tematem, jednak tak bardzo skupiał się na małych rzeczach, że zapomniał o najważniejszym. Idąc do kina, byłam zachwycona, iż mam możliwość obejrzeć ten film. Nie zraziła mnie nawet opinia koleżanki, która wyrażała lekką niechęć. "Syberiada polska" trwa około dwóch godzin, aczkolwiek moim zdaniem jest to całkowicie za mało. W ciągu tych stu dwudziestu minut wszystko zostało tak wykreowane, przez co film traci na wartości. Reżyser jedynie pobieżnie pozwala nam wczuć się w sytuację tych ludzi, względem czego jesteśmy nieusatysfakcjonowani. A przynajmniej ja byłam. Drugą rzeczą, która miała wypaść świetnie, są emocje okazywane przez bohaterów. Teoretycznie rzecz biorąc jest ich sporo, ale jednocześnie zbyt mało. Zdecydowanie za mało. Na takich filmie powinny lać się łzy z powodu okrucieństwa panującego w tamtym czasach. Różne sceny śmierci, stosowania agresji wobec ludzi, targanie nimi jak rzeczami czy nawet wykańczająca praca powinny wzbudzać żal, współczucie, przerażenie, wstręt lub sto innych emocji indywidualnych dla każdego. A tutaj zabrakło tego nagromadzenia i film stał się suchy. Owszem, niejednokrotnie łza kręciła mi się w oku, jednak potrafię być naprawdę wrażliwa przy niektórych scenach, więc wydawało mi się, że ten film cały przepłaczę. Jednak nie. Nie było tak. I mimo że na pewno nie pozwoliłabym na płacz, zawiodłam się na tym elemencie. 
Paszka
Biorąc pod uwagę grę aktorską, to prawie nie mam zastrzeżeń. W pewnych momentach nie byłam zadowolona z postaci Staszka Doliny, który zdecydowanie bardziej mógłby się wczuć w rolę. Krucz, moim zdaniem, nie jest złym aktorem, pasuje do roli w "Syberiadzie", a ja i tak czuję niedosyt z jego gry. Podobała mi się postać Paszki oraz Sawina. Pierwszy mężczyzna był okrutny i wcale się z tym nie krył, Polaków traktował jak psy albo i jeszcze gorzej. Nienawidził ich, ponieważ zabili mu ojca, przez co został sierotą. Pragnął, aby wszyscy poczuli to, co czuł on. Paszka zaś po prostu mi się spodobał i w sumie nie wiem, dlaczego. To przyszło tak samo z siebie. Pozostali aktorzy dobrze się spisali i do nich nie mam zastrzeżeń, a nawet jestem pod wrażeniem małych dzieci, grających w tym filmie. Marcin Walewski szczególnie urzekł mnie swoją grą i wypowiadanymi wulgaryzmami, wzbudzającymi śmiechy na sali. 

Jak oceniam ten film? Cóż, trudno powiedzieć. Z jednej strony naprawdę mi się podobał. Dzięki niemu w jakimś stopniu mogłam się dowiedzieć, jak żyli wywożeni ludzie. Z drugiej jednak nie jestem usatysfakcjonowana tą produkcją. Moja ocena: 7/10 (od dzisiaj zmieniam skalę). Dodam jeszcze, iż dopiero po wyjściu z kina dowiedziałam się, że jest taka książka jak "Syberiada polska", zbierająca negatywne opinie, jednak mimo to chcę zapoznać się z ową powieścią. Może akurat nie będzie taka zła? Zobaczymy.
Oficjalna strona filmu: KLIK

Zwiastun: 


7 komentarzy:

  1. Nie przepadam za takimi filmami, a tym bardziej, jeśli jest to nasza produkcja i przepełniona jest tymi samymi aktorami, co zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz co, właśnie dziś na zajęciach mówiliśmy. To były obozy przesiedleńców, co prawda nie z własnej woli się tam znaleźli, ale wyboru nie mieli. To nie były łagry, gdzie ich wywożono na ciężką katorgę. Tu byli potrzebni do karczowania lasów i przygotowywania terenów pod zabudowę, jako tania siła robocza. Zauważ, że może nie traktowali ich jakoś super, ale jednak mieli dostęp do lekarstw i starano się ich leczyć. Też niedługo napiszę recenzję z tego filmu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, mieli, jednak czy Ty dałabyś radę żyć w takich warunkach jak oni? Ja na pewno nie. Starano się ich leczyć, żeby mieć tą tanią siłę roboczą. Takie jest przynajmniej moje zdanie. W tym filmie nie uwzględniono wszystkiego, jak już pisałam, dlatego też moja opinia jest taka a nie inna. Dla mnie już same takie obozy przesiedleńców są rzeczą straszną, a co dopiero mówić o łagrach... Jednak czy tutaj nie mieli oni katorgi przy pracy? Cóż, każdy ma inne zdanie na ten temat.

      Usuń
  3. Ogromne emocje wzbudzają we mnie takie historie. Jestem przekonana, że nie znalazłabym w sobie tyle siły i determinacji, by przeżyć w takich warunkach. Film na pewno obejrzę, pomimo drobnych mankamentów. O tym, że jest książka też nie słyszałam, ale jakoś bardziej ciągnie mnie do filmu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dramat lubię od czasu do czasu obejrzeć, ale nie historyczny. Ogólnie wątki historyczne wzbudzają we mnie dużą niechęć, dlatego myślę, że i tym razem jednak nie skuszę się na "Syberiadę polską".

    OdpowiedzUsuń
  5. Dramaty historyczne omijam szerokim łukiem. Jestem noga z historii, choć to, co wiem, to wystarczy, by się za bardzo emocjonować takimi filmami. A do tego - film polski. Jestem sceptykiem, jeśli chodzi o polskie kino. Raczej nie obejrzę, choć może - jeśli akurat będzie w tv czy u znajomych, to z braku laku rzucę okiem. Tylko to, jak traktowano ludzi, co opisujesz, mnie bardzo odrzuca - płakać nie chcę. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. O ile filmowi zapewne nie dam rady (zupełnie nie moja parafia kinowa) o tyle z książką chętnie bym się spróbował.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń