poniedziałek, 28 października 2013

46. Ted Dekker - Mroczna kolekcja







wydawnictwo:  Hachette Polska
tytuł oryginału: The bride collector
data wydania: 15 października 2012r.
ilość stron: 512
okładka: miękka


Aby odbył się kolejny ślub, trzeba zabić następną pannę młodą.

Agent specjalny Brad Raines musi poradzić sobie z najtrudniejszą sprawą w swojej karierze. W Dover grasuje seryjny morderca, który zaplanował makabryczny orszak weselny i wybrał już swoje ofiary. Czy korzystając z pomocy swojej przyjaciółki, psycholog sądowej Nikki Holden, i Paradise, pacjentki ośrodka dla chorych psychicznie, Raines znajdzie go, zanim będzie za późno? Wciąż jest krok za mordercą, który ma nad nim wielką przewagę - wierzy, że działa z polecenia samego Boga. Kiedy jednak kolejną ofiarą psychopaty staje się ktoś bliski Rainesowi, ten zrobi wszystko, by dopaść mordercę.

"Mroczna kolekcja" to jedna z najnowszych powieści Teda Dekkera - mistrza thillerów psychologicznych, bestsellerowego autora "New York Times'a"

Wcześniej raczej nie spotkałam się z twórczością Dekkera. Piszę "raczej", ponieważ pamięć czasami mnie zawodzi. Na pewno gdzieś tam już widziałam nazwisko autora, ale raczej nie przywiązałam do niego większej uwagi. Tak przynajmniej mi się wydaje.
Więc jak ocenię pierwsze spotkanie z twórczością Dekkera? Cóż...

Zapewne większość z was zgodzi się ze mną, że już sama okładka i widniejąca na niej dziewczyna intryguje. Potem ten tytuł, te dwa wersy, które zapadają w pamięć na dłużej niż trzy sekundy. Jednak... co dalej?Bierzemy książkę do ręki. Mamy nadzieję na świetny thriller, co potwierdza krótka notka z tyłu. Otwieramy skarbnicę słów na nibybiałych kartkach. I...?

I przeżywamy rozczarowanie. Przynajmniej ja przeżyłam. Już pierwsze zdanie sprawiło, że książka nie przypadła mi do gustu. Było proste i naiwne. Zbyt proste i zbyt naiwne. Lecz czy przez jedno zdanie trzeba od razu rzucać czytanie? Nie, nie wolno tak robić. Tak więc czytałam dalej, próbując wczuć się w rolę głównego bohatera. Było pełno opisów, które na swój sposób pomagały mi w tym. Jednak nie wiem, czy były na tyle dobre, abym mogła w stu procentach utożsamić się z danymi sytuacjami Jak na mój gust, momentami nawet było ich za dużo, były nużące i nawet jeśli wnosiły coś do treści, to nie chciało się ich czytać. Nie były złe, a wręcz nawet dobrze napisane, składnie, lecz... to nie do końca to, czego się spodziewałam. Dialogi momentami również nie były najciekawsze, a wręcz naiwne.

Cała fabuła jest dosyć ciekawa. Prawie spodobała mi się postać psychopaty, który zawzięcie mordował piękne kobiety. Inteligentna z niego bestia, muszę przyznać. Podobały mi się zwroty akcji dotyczące jego osoby, aczkolwiek inne postaci nieco zniszczyły wszystko. Momentami wręcz zastanawiałam się, dlaczego ktoś postąpił tak a nie inaczej, no ale nie mnie decydować o tym. Jednak sam zamysł psychopaty był ciekawy, za co autor ma u mnie plusa.

Niezbyt natomiast podobało mi się dochodzenie i cała otoczka z OZI. Nawet jeśli nikt nie traktował ich inaczej, jak dziwaków czy po prostu szaleńców, ja cały czas miałam wrażenie, że autor jednak chce mi pokazać, że oni są dziwni. I nie chodzi nawet o zdania opisujące ich choroby, bo oczywiste było, iż trzeba  opisać. Chodzi o coś, czego autor nie napisał. To się czuło. Przynajmniej ja czułam. Albo po prostu jestem dziwna.
W OZI cały ten świat wydawał się tętnić optymizmem, lecz czy w rzeczywistości tak jest w szpitalach psychiatrycznych? Myślę, że rzeczywistość nieco różni się od tego, co opisane zostało w książce, dlatego nieco nieufnie do niej podchodzę. Cieszę się jednak, że miałam możliwość w jakimś stopniu zaznajomienia się z chorobami psychicznymi.

A co z głównym bohaterem? No tak... Brad. Nie wiem dlaczego, ale wydawało mi się, że facet jest grubo po trzydziestce. A nie jest. Ale nieważne. On jakoś niespecjalnie mi się podobał. Nie ma konkretnego powodu, to prostu tak było.

Jak autor poradził sobie z opisaniem wszystkiego? Jak na mój gust średnio. Doprawdy, liczyłam na coś więcej. Miał świetny pomysł, ale nie potrafił go wykorzystać. Coraz więcej czytam takich książek, co mnie wręcz smuci. Ale oczywiście ktoś inny może powiedzieć, że książka była świetna. Dla mnie nie była. Wypadła na 5/10.


* * *

No i wróciłam po długiej nieobecności... Tak, tak, zaniedbałam bloga. I to bardzo. Wiedziałam, że w pewnym momencie będę miała zastój z blogowaniem. Mam jednak nadzieję, że to się już nie powtórzy i zostanę z wami! Pamiętacie o mnie w ogóle jeszcze? Mam nadzieję, że tak, bo ja o was nie zapomniałam, dlatego zabieram się za przeglądanie waszych blogów...
Jej, naprawdę dawno mnie tu nie było!

sobota, 12 października 2013

45.Miasto obłąkanych - Marta Kostrzewa






wydawnictwo: Novae Res
data wydania: 2013r.
ilość stron: 309
okładka: miękka






Miasto obłąkanych. Miasto. Cały czas mowa o Mieście. Wszystko kręci się wokół Miasta. Ono jest w naszych myślach, jest w nas. Miasto nie daje o sobie zapomnieć. 

Nie rozumiem. Nie jestem w stanie.

Początkująca lekarka i jej pacjent. Dziennikarz, który wszystkim gardzi. Kurtyzana i profesor socjologii. Ludzie żyjący i martwi, o których nie sposób zapomnieć. A w tle miasto pochłonięte konfliktem między arystokracją a najniższymi warstwami społeczeństwa.

Daniela Lilia Różyc jest studentką psychiatrii oraz córką właściciela szpitala psychiatrycznego. Badając kolejne przypadki pacjentów cierpiących na choroby psychiczne, zastanawia się nad ludzkim determinizmem. Jak życie mieszkańców miasta zostało ukształtowane przez przeszłość, a minione wydarzenia w niezwykły sposób wpłynęły na ich charaktery, psychikę oraz sposoby postrzegania rzeczywistości?

Zacznę do tego, iż według mnie książka ma zdecydowanie na dużo wątków pobocznych, które nie mają żadnego związku z motywem przewodnim powieści. Ale jaki on właściwie jest? W opisie czytamy, że główna bohaterka bada co rusz nowe przypadki pacjentów. Tak naprawdę bada tylko jeden konkretny, z którym i tak nie potrafi sobie poradzić. Kompletnie nie rozumiem jej zachowania. Czy psychiatrzy podczas rozmowy z pacjentem mogą wprowadzać do pokoju swoich znajomych? Czy psychiatrzy dają się podejść i rozmawiają o sobie, zamiast o pacjencie? Wydaje mi się, że nie. A jednak nasza Daniela postępuje w taki sposób, doprowadzając do tego, że przestaję ją lubić. 

W mieście jest wiele problemów. Niektóre z nich są rozstrzygane w międzyczasie, ale jaki to ma związek z resztą? Albo jaki związek ma reszta z tym? Bo w końcu nie rozumiem, co jest głównym wątkiem w owej powieści. 

Daniela niejednokrotnie ma do czynienia ze zwłokami. I co, ten widok nie wywołuje w niej żadnych emocji? Spokojnie patrzy na trupa, mija go i przeszukuje pokoje? Daniela jest zwykłym człowiekiem o naturalnych odruchach, powinna jakoś zareagować. A w niej może jedynie pojawiło się zdziwienie i inna emocja, które trwały tak krótko, że sama bohaterka zdążyła o nich zapomnieć. Ponadto cały wątek „kryminalny” został opisany tak powierzchownie, bez zbędnych opisów, pozwalających wczuć się czytelnikowi w daną sytuację. 

Opisy. Momentami długie, nużące, niepotrzebne… Dialogi… Dialogi próbowały wyjaśnić wszystkie sytuacje, których autorka nie umiała opisać, przez co wychodziły bardzo sztuczne i naiwne. 

Co mi się podobało? Cóż, trudno to stwierdzić. W niektórych miejscach podobało mi się myślenie autorki i czasami naprawdę aż gratulowałam jej w myślach. Ale momentami chciałam łapać się za głowę. Byłam pod wrażeniem doboru słów przez autorkę, ale nie ma co się dziwić, w końcu jest to studentka filologii polskiej. 

Przyznam szczerze, iż spodziewałam się zupełnie innej książki. Zupełnie. Zawiodłam się. I nie wiem nawet czy ją komuś polecić, bo ludzie mają różne gusta. Cóż. Wasz wybór. Ja daję 2/10.

środa, 2 października 2013

Wyniki konkursu

Wybaczcie, że tak późno, ale ważne, ze są. 
Więc szybko i na temat:

Zwycięzcą w konkursie jest:

OnlyDreams

i cytat

„Uciekałam, kiedy tylko sprawy zaczynały się komplikować, ponieważ żyłam w przeświadczeniu, że wszystko i tak skończy się tragicznie. Jedyna forma kontroli, jaką stosowałam, to decyzja, by odejść, zanim ktoś odejdzie ode mnie.”


Gratuluję!! 
Już piszę do Ciebie maila :)