środa, 8 lipca 2015

61. Dziewczyna nn - Ewa Kaliściak

Novae Res, tekst przed korektą. 


Ile razy czytaliśmy już książki, w których główną bohaterką jest szara myszka? Jej życie jest typowe, przeciętne, jak każdej nastolatki. Szkoła, plotki z koleżankami, wyjazdy z księdzem. Ile podobnych osób znamy? Jednak od realnego świata różni ją jedno - zakochał się w niej chłopak. Przebojowy chłopak. Chłopak, który podoba się wszystkim dziewczynom, który miał wiele dziewczyn. W prawdziwym świecie na pewno zdarzają się takie sytuacje. Jednak ja nie jestem taką optymistką. 

Zacznę od tego, że nie polubiłam się z ebook'ami. Mając książkę w ręku, nie czuję mijanych kartek i tych, które jeszcze przede mną. W pdf'ie natomiast czytanie nie sprawia mi przyjemności. Jednak wyjazd za granicę zmusił mnie do czytania w takiej formie, ponieważ nie mam tu dostępu do polskich książek. I pewnie będę musiała zaopatrzyć się w czytnik, aby nie nagrzewać aż tak laptopa. 

Po tą pozycję sięgnęłam tylko dlatego, że miałam ochotę przeczytać coś prostego. Nie wymagałam zbyt wiele od tej pozycji. Jednak nigdy nie pomyślałabym, że jej czytanie będzie dla mnie aż taką katorgą! 
Fabuła jest aż nazbyt prosta - dziewczyna jedzie na wycieczkę z księdzem, gdzie jest również najprzystojniejszy chłopak w szkole. Przypadek? Zaczynają ze sobą rozmawiać. Już po dniu (lub dwóch) są razem! Jakie to romantyczne. Ale ale... nie mogą się ujawnić. On ma zawody i nie może rozpraszać swojej uwagi. Tak więc w szkole się unikają. I jest coś jeszcze - dziewczyna dostaje sms, z których treści wynika, że ktoś nie chce, aby spotykała się z owym chłopakiem. Czy miłość (ha!) Uli i Tomka przetrwa? 

Domyślcie się końca. 

Miała być to książka o miłości. A dostałam jakieś szkolne zauroczenie, szkolną miłość, której nawet nie można nazwać miłością. Bohaterowie posługiwali się językiem sztucznym, którego nie można nazwać nawet mową potoczną. Nie potrafiłam w pełni wyobrazić sobie wszystkich postaci. I - najważniejsze - dlaczego ta książka jest taka długa? Stanowczo za dużo stron. Za dużo stron o niczym. 

Klapa. Nie polecam.