sobota, 30 marca 2013

14. Abel i Kain - Katarzyna Kwiatkowska




wydawnictwo: Novae Res 
data wydania: 2013r. 
ilość stron: 400 
okładka: miękka 



Ile razy kłóciliście się ze swoim rodzeństwem? Brat czy siostra - nie ma większego znaczenia, jeśli chodzi o wymianę zdań. A żeby to tylko o to chodziło... Bijatyki, ciąganie za włosy, drapanie, szczypanie, oblewanie wodą lub czym popadnie... Każdy chociaż raz w życiu tak się zachował wobec rodzeństwa. Nawet ciotecznego. Bywały dni, że nie odzywaliście się do nich. A może wciąż tak jest. Jednak czy bylibyście w stanie zrobić mu/jej krzywdę? 


Jest lipiec 1900 roku. Europa żyje drugimi Igrzyskami Olimpijskimi połączonymi z paryską Wystawą Światową, lecz w Wielkim Księstwie Poznańskim tamte wydarzenia schodzą na dalszy plan wobec popełnionej właśnie zbrodni. Zamordowano młodego arystokratę, zaś o dokonanie tego przestępstwa policja pruska podejrzewa... brata ofiary.
Detektyw-amator Jan Morawski po raz kolejny staje przed koniecznością rozwiązania tajemnicy zbrodni.
Nieżyjący mężczyzna był dziedzicem olbrzymiego majątku, wobec tego najbardziej prawdopodobnym motywem wydaje się pragnienie zdobycia fortuny. W miarę jednak, jak Morawski poznaje mieszkańców pałacu i okolicy, a także fakty z życia zamordowanego, dochodzi do wniosku, że poza chciwością powodem morderstwa mogła być również zemsta lub miłość.
Na szczęście Jan nie musi zajmować się tylko tropieniem mordercy: bierze udział w pikniku, zwiedza wzorowe gospodarstwo, ratuje starego kawalera z matrymonialnej opresji, zaplata pewnej damie warkocze i przygląda się drylowaniu... porzeczek.*

W opisie napisane jest, iż akcja dzieje się w czasie Igrzysk Olimpijskich. Z początku myślałam, iż ciągłe wzmianki o nich mnie nie zaciekawiają, a wręcz zanudzą. A jednak myliłam się, ponieważ owe wzmianki zawarte były w kilku zdaniach na 400 stron. Owszem, nie jest to temat, który mnie interesuje, jednakże skoro jest o nim w opisie, powinien być w jakiś sposób rozwinięty. Ponadto sama recenzja z tyłu książki jest dosyć marna, aczkolwiek w jakiś sposób mnie zainteresowała. 

Muszę przyznać, iż pomysł autorka miała naprawdę dobry. Dużo, naprawdę dużo mylnych wątków, a raczej grupa osób, będąca potencjalnymi sprawcami. I to jest chyba najlepsza, jednakże lekko przesadzona, rzecz w tej powieści. Jan co chwilę dodawał do swojej listy osoby, które mogły mieć jakieś znaczenie. Tak, powinno tak być. Aczkolwiek tutaj jest już przesada. Ponadto, skoro już mowa o postaciach, nie potrafiłam ich sobie do końca wyobrazić. Tak, są jakieś opisy tych osób, lecz według mnie nie do końca pełne, nie do końca odzwierciedlają to, co odzwierciedlać miały. Ich zachowania również są jakby nie z tego świata. Tak, jest to rok 1900, ale czy ludzie w tamtym czasach naprawdę byli tacy, jak w tej książce? Szczerze wątpię. Naprawdę, jakoś trudno mi w to uwierzyć. Oczywiście nie chcę napisać tu, że Pani Kasi wyszła z nich klapa - nie. W większości podobali mi się ci bohaterowie, aczkolwiek są niedociągnięcia. 
Powracając do fabuły, to pomysł dobry, gorzej z wykonaniem. W książce prawie nic ciekawego się nie dzieje, rozdziały są non stop o jedzeniu i upale. Wiadome jest, że przy śniadaniu czy obiedzie obradowało się o różnych sprawach, ale jak już wspominałam - bez przesady. Już od samego początku trudno czyta się tą powieść. Z ledwością dałam radę przez nią przebrnąć, pomimo że uwielbiam ten gatunek i lubię, gdy akcja dzieje się w przeszłości. Liczne błędy uniemożliwiały mi się skupienie na czytaniu, ale też wywoływały mętlik w głowie. Brak znaków interpunkcyjnych, zły zapis dialogów sprawiają, że czytelnik się gubi. Potrafię odpuścić jeden czy dwa błędy, przecież to nie tragedia. Ale tutaj na każdej stronie da się go wyłapać. I te dialogi... one naprawdę dają sobie wiele do życzenia. Jeśli zaś chodzi o ich treść, to również występują niedociągnięcia. W gruncie rzeczy w całej treści są niedociągnięcia. Czasami tekst jest naprawdę trudno zrozumieć, zdania są dziwne skonstruowane i poplątane. Same opisy są skrócone jak tylko się da. Albo nic nie wnoszą i nudzą. 

Dobre strony? Jak już wspomniałam - pomysł. Okładka również bardzo mi się podoba, dlatego też po części zamówiłam tą książkę. Język jest zrozumiały, myślałam, że będzie w nim więcej archaizmów, jednak i tutaj się pomyliłam. Jednakże nie mogę tego uznać za minus, bo nie jest to uchybienie. Ponadto jestem zaskoczona końcem. Nie spodziewałam się akurat tego, ale z drugiej strony można to przewidzieć. O ile ktoś dobrze orientuje się w zagadkach, zbrodniach i tym podobnych sprawach. 
Nie wiem, co więcej mogę napisać o tej powieści. Nie zachwyciła mnie, trudno się czytało, ale jednak zainteresowała. Nie jest najgorsza, jest przeciętna. Ocena: 5/10. Liczyłam jednak na coś więcej. 

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu: 


Recenzja bierze udział w wyzwaniu: Polacy nie gęsi, czyli czytajmy polską literaturę



6 komentarzy:

  1. Najpierw chciałam wybrać ją do recenzji, ale w ostatniej chwili się rozmyśliłam i widać, że dobrze. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam pochlebną recenzję tej książki, Ty jesteś ostrożniejsza w pochwałach, więc wniosek jest jeden - muszę przeczytać sama i się przekonać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej samemu przeczytac i sie przekonac. ;]

      Usuń
  3. Raczej ta książka nie jest dla mnie, więc spasuję :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Już przeczytałam i jednak mi się spodobała, z chęcią sięgnę za jakiś czas po pierwszą część przygód Jana i Mateusza :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hello, i think that i saw you visited my web site so
    i came to “return the favor”.I am trying to find
    things to improve my web site!I suppose its ok to use a few of
    your ideas!!

    Here is my blog post car accident defense attorney

    OdpowiedzUsuń