wtorek, 5 marca 2013

Lepiej żyć, cierpiąc z głodu, czy umrzeć i zaznać spokój?

   Dzisiejszy post nie będzie o książkach, a o tym, na co ostatnio zwróciłam uwagę. A właściwie to dzisiaj. Mieliśmy zastępstwo za jakąś lekcję i pani profesor włączyła nam film o łamaniu praw człowieka, którego tytułu niestety nie znam. Jednak to, co tam zobaczyłam, zostanie w mojej pamięci na długo. 

Co widzicie na zdjęciu obok? Kilkoro afrykańskich dzieci. Na pierwszy rzut oka widać, że nie są w stanie krytycznym. Jednak jeśli dłużej popatrzy się na fotografię, na pewno zauważy się chude nóżki i rączki. Tak właśnie wyglądają dzieci w Afryce. Jestem pewna, że każdy choć raz widział taki obraz, jednak jak długo zastanowił się nad tym, co naprawdę kryje za sobą trzeci świat? Do tej pory ja również się nie zastanawiałam. Widząc coś takiego, pojawiało się we mnie współczucie, ale co więcej? Nic. Oglądając dzisiejszy film, niejednokrotnie zakręciła mi się łza w oku, mimo że starałam się opanować to uczucie. Pustynia, od trzech lat zero opadów deszczu. Ludzie, idący boso w samym słońcu. Plemiona, mieszkające w czymś, co można nazwać wielkim namiotem. Brak żywności. Brak wody. Brak dostępu do medycyny. Ci ludzie często nie wyjeżdżali, a raczej chodzili, poza obszar swojego plemienia, nie znali niczego oprócz piasku i skał. To ich życie. Czy my potrafimy sobie wyobrazić, siedząc przed komputerem w ciepłym domu, pijąc herbatkę i okrywając się kocem, tak prymitywny sposób bycia? Wyobrazić na pewno, jednak mało kto wytrzymałby w takich warunkach dłużej niż kilka godzin. Nie jesteśmy do tego przyzwyczajeni. A oni żyją tak z dnia na dzień, modląc się, by śmierć ich nie zabrała. 
Kto z nas choć raz narzekał, że coś mu nie smakuje i nie będzie tego jadł? A żeby to raz było... Oni nie mogą tak narzekać, ponieważ w ogóle nie mają co jeść. I teraz - mogłoby się wydawać nie do pomyślenia, że w XXI wieku są jeszcze zakątki świata, gdzie ubóstwo sięga takiego stopnia. A jednak. Dzieci i dorośli umierają z głodu, ponieważ nie mają jak zdobyć pożywienia. Skąd wziąć wodę i żywność na środku pustyni? Mi tata zawsze powtarzał, kiedy wyrzucałam niedokończoną kanapkę, że marnuję jedzenie, podczas gdy dzieci w Afryce giną z jego braku. Oczywiście nie brałam tego do siebie. Przecież nawet jeśli wyrzucę tą kanapkę, nie uratuję choćby jednego malucha, prawda? Jemu to nie zrobi różnicy czy ja ją zjem czy nie, i tak się nigdy o tym nie dowie. Więc co za różnica? Jednak czy to na pewno odpowiednie rozumowanie? 
Nie tylko głód jest przyczyną śmierci tamtejszych ludzi. Również różnego typu choroby się do tego przyczyniają. Jednak jak podają statystyki:
"Według danych obu organizacji (UNICEF i WHO), w 1990 roku umierało rocznie 12 mln dzieci poniżej piątego roku życia. W 2010 roku liczba ta spadła do 7,6 mln. Oznacza to, że dziennie umiera o 12 tys. dzieci mniej. 
Wskaźnik śmiertelności dzieci spadł z 88 zgonów na 1000 urodzeń w 1990 roku do 57 zgonów w 2010 roku.Blisko połowa zgonów dzieci w 2010 roku przypadała na pięć państw: Indie, Nigerię, Demokratyczną Republikę Konga, Pakistan i Chiny"

Sami widzimy, z czym mamy do czynienia. I nasuwa się kolejne pytanie: co z tym zrobić? Wiele ludzi z całego świata niesie pomoc ludności Afryki, ale i nie tylko. Powstały różne organizacje utworzone przez wolontariuszy, np. "Dzieci Afryki". Pomoc jest. Wciąż panuje głód. Wciąż umierają ludzie. Jak temu zapobiec? Czy tak już ma być? I najważniejsze pytanie: lepiej żyć, cierpiąc z głodu, czy umrzeć i zaznać spokój? 

Nie chcę tutaj prawić żadnych morałów, jednak chcę zwrócić Waszą uwagę na ten problem. Nie wiem, jak to odbierzecie i co z tą wiedzą zrobicie, ale ja wewnętrznie czułam, że musiałam o tym napisać. 

10 komentarzy:

  1. Ojej, bardzo ciężki i przykry temat poruszyłaś - ale ważny i potrzebny. Ja się tylko zastanawiam, gdzie trafiają te wszystkie pieniądze "dla Afryki"? Bo na pewno nie.. do Afryki. A przynajmniej większość. Nie będę się na ten temat rozwodzić, ale z każdej złotówki tak naprawdę do potrzebujących idą kwoty rzędu kilku groszy. A z drugiej strony kraje cywilizowane zamiast dać wędkę, dają rybę - gdyby dali wędkę, Afryka mogłaby przerodzić się w groźne, silne mocarstwo, i tym samym zagrozić tym, co stoją najbliżej koryta. Przykre, ale i tu polityka ma najwięcej do powiedzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rybie i wędce dokładnie tak samo mówiła ostatnio moja pani z geografii... Jednak muszę się z Tobą zgodzić, na pewno pieniądze nie idą do Afryki, znaczy nie wszystkie, no i ta polityka...

      Usuń
  2. Dobrze, że poruszyłaś ten temat. To ważne. Smutne jest to, że niewielu ludzi zdaje sobie sprawę z problemów innych...

    OdpowiedzUsuń
  3. Mogę się zgodzić z Pauliną. Nie wiem, co ja bym wolała w takiej sytuacji - nie mogę się tak w niej try miga postawić. Może jednak wolałabym walczyć o przetrwanie mimo tej podłej ceny? A jak pomagam dzieciom z Afryki? Nijak.
    Na myśl w związku z tematem przychodzą mi do głowy od razu...internetowe memy ze "sceptycznym Murzynkiem", które swojego czasu były notorycznie wrzucane np. na FB, jako śmieszne. Mnie one nie śmieszą - są sarkastyczne i prawdziwe, niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisząc ten post, też miałam przed oczyma te memy. Widziałam je multum razy i mnie za specjalnie też nie rozbawiły. Właśnie, nijak, ja też nijak. Bo żeby cokolwiek zrobić, trzeba współpracować z kimś, ew. mieć wysoką rangę, bo inaczej taki "szarak" na własną rękę mało zrobi... no chyba, że z kimś..

      Usuń
    2. Dlatego jeśli ktoś chce pomagać, pozostaje po prostu wolontariat:) Jasne, że wtedy i tak nie pomożemy na wielką odległość, ale skoro tak nie możemy, to można się zaangażować w jakieś akcje, pomoc blisko siebie. Lepiej przecież tak niż w ogóle.

      Usuń
  4. Tyle żywności jest codziennie marnowanych z marketach na całym świecie. Same obrazki, które wstawiłaś są szokujące...

    OdpowiedzUsuń
  5. Własnie miałam o tym ostatnio na geografii, temat ciężki i przykry :( W wolnej chwili zapraszam do mnie na http://ourloveourpassion.blogspot.com/ :) Obserwujemy? Chętnie wpadnę tu jeszcze nie raz :) poza tym u mnie na blogu rozdanie, a do wygrania dwa piękne wisiorki, zapraszam <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Cieszę się, że nadal w szkołach się o takich rzeczach mówi. Mnie ostatnio też ten temat zastanowił i zasmucił. Miałam właśnie przed snem nakarmić synka. Mleko się długo podgrzewało. Zaczął bardzo płakać. Powiedziałam do męża, że skoro mały tak cierpi, to jak muszą cierpieć dzieci z państw głodujących. I zabolała mnie ta myśl. Mąż odparł, że te dzieci są przywykłe do takiego cierpienia. Zamilkliśmy. Patrząc na naszego synka ta myśl zabolała nas jeszcze bardziej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak byłam w gimnazjum to pamiętam, że moja szkoła adoptowała na odległość jakąś dziewczynkę z Zambii bodajże, nie pamiętam niestety jak miała na imię. Raz w semestrze wszyscy składaliśmy się po 2 zł, dzięki temu ona miała co jeść, co na siebie założyć i mogła się uczyć. To nie do pomyślenia, żeby w XXI wieku ludzie głodowali.

    OdpowiedzUsuń