gatunek: thriller, akcja, Sci-Fi
produkcja: USA
premiera: 4 stycznia 2011r.
reżyseria: Ernie Barbarash
scenariusz: John Turman
ocena: 7/7
W tym filmie mamy do czynienia z dziennikarzem kryminalnym, Lewisem, którego gra Cuba Goording Jr. Specjalizacją mężczyzny są brutalne morderstwa, które uwielbia opisywać w swoich książkach. Jednak ta fascynacja wzięła górę nad wszystkim, nawet nad rodziną. Żona wraz z synkiem go opuściła, a raczej to on ich, ponieważ to Lewis musiał się wyprowadzić. Czasami popija, ma drugą kobietę, która już nie chce czekać, aż rozwiedzie się z żoną. Pewnego dnia dochodzi między nimi do kłótni, a kiedy on wieczorem jedzie z butelką szampana ją przeprosić, Felicja leży na łóżku z widocznymi wnętrznościami. Przerażający widok, prawda? Może trochę. Ale wróćmy do Lewisa, która zauważa sprawcę i biegnie za nim. Biegnie do momentu ślepego zaułka, gdzie Keene (Neil McDobough) rzuca nim o śmietnik, na skutek czego mdleje. Po przebudzeniu rozgląda się dookoła i dziwnym trafem odnajduje dziennik oprawcy, przez który wiele rzeczy się wyjaśnia i wiele komplikuje.
John Turman odwalił kawał dobrej roboty, pisząc scenariusz, na podstawie którego powstał ten film. Mogę sobie wyobrazić, ile czasu poświęcił, aby dopracować nawet najmniejszy szczegół, przez który cała fabuła ległaby w gruzach. Scenariusz nie jest łatwo napisać, a tym bardziej do takiego filmu, gdzie mamy do czynienia z naginaniem czasoprzestrzeni.

- Naprawdę myślisz, że mógłbym być wynalazcą?
- Tak, tak myślę.
- Mógłbym zbudować statek kosmiczny, który podróżuje naprawdę szybko. Szybciej niż prędkość światła. Tak szybki, że jesteś na miejscu, zanim nawet zacząłeś podróż w przeszłości.
- Maszyna czasu.
- Tak. Mógłbym wrócić do przeszłości i ułożyć wszystko.
Kawałek rozmowy tych dwojga na zdjęciu. Uroczy chłopiec, nieprawdaż? Mi też się spodobał. I lubi zoo, w którym aktualnie przebywają. Ma również własne zoo. Jeśli zajrzycie do tego filmu, dowiecie się, jaką tajemnicę skrywa osierocony chłopiec, którego odsyłała każda rodzina zastępcza.
Aktor grający Keene - muszę przyznać - jest naprawdę przerażający. I naprawdę umie grać. Bardzo podoba mi się ta postać, tak samo jak aktor, z którym spotkałam się już wcześniej w filmie 88 minut. Już wtedy zdążył zamrozić moją krew w żyłach swoim spojrzeniem. ;] A jeśli chodzi o głównego bohatera, bardzo dociekliwego mężczyznę i kochającego, ale nieumiejętnie sprawującego ojca - także przypadł mi do gustu. A do tego bohater ma ładne imię - Lewis.
Na koniec powiem tylko, że jeśli jeszcze nie mieliście styczności z "Czasem zbrodni", koniecznie musicie go obejrzeć. Dzięki niemu dowiecie się, jak można naprawiać błędy.
***
Na dziś to tyle, muszę uczyć się z biologii, i jako że bardzo mi się nie chce, to dodaję tą notkę. Słówek nie piszę, jakoś nie mam ochoty na to, ale mogę zaszczycić Was cytatem, może nie do końca powiązanym z postem.
"Nie śmierci się boimy, lecz myśli o śmierci."