Pokazywanie postów oznaczonych etykietą thriller(f). Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą thriller(f). Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 25 lutego 2013

Czas zbrodni (2011)





gatunek: thriller, akcja, Sci-Fi
produkcja: USA
premiera: 4 stycznia 2011r.
reżyseria: Ernie Barbarash
scenariusz: John Turman 
ocena: 7/7



W tym filmie mamy do czynienia z dziennikarzem kryminalnym, Lewisem, którego gra Cuba Goording Jr. Specjalizacją mężczyzny są brutalne morderstwa, które uwielbia opisywać w swoich książkach. Jednak ta fascynacja wzięła górę nad wszystkim,  nawet nad rodziną. Żona wraz z synkiem go opuściła, a raczej to on ich, ponieważ to Lewis musiał się wyprowadzić. Czasami popija, ma drugą kobietę, która już nie chce czekać, aż rozwiedzie się z żoną. Pewnego dnia dochodzi między nimi do kłótni, a kiedy on wieczorem jedzie z butelką szampana ją przeprosić, Felicja leży na łóżku z widocznymi wnętrznościami. Przerażający widok, prawda? Może trochę. Ale wróćmy do Lewisa, która zauważa sprawcę i biegnie za nim. Biegnie do momentu ślepego zaułka, gdzie Keene (Neil McDobough) rzuca nim o śmietnik, na skutek czego mdleje. Po przebudzeniu rozgląda się dookoła i dziwnym trafem odnajduje dziennik oprawcy, przez który wiele rzeczy się wyjaśnia i wiele komplikuje. 

John Turman odwalił kawał dobrej roboty, pisząc scenariusz, na podstawie którego powstał ten film. Mogę sobie wyobrazić, ile czasu poświęcił, aby dopracować nawet najmniejszy szczegół, przez który cała fabuła ległaby w gruzach. Scenariusz nie jest łatwo napisać, a tym bardziej do takiego filmu, gdzie mamy do czynienia z naginaniem czasoprzestrzeni. 

Oglądałam tą produkcję dwa razy i dwa razy nie mogłam oderwać oczu od monitora. Można by powiedzieć, że film jak film - wątek kryminalny, morderstwa, "glina", który potencjalnie jest w to zamieszany, mylne tropy i tak dalej... Teoretycznie byłoby tak, gdyby zabrakło głównego wątku - podróży w czasie. 

- Naprawdę myślisz, że mógłbym być wynalazcą?
- Tak, tak myślę.
- Mógłbym zbudować statek kosmiczny, który podróżuje naprawdę szybko. Szybciej niż prędkość światła. Tak szybki, że jesteś na miejscu, zanim nawet zacząłeś podróż w przeszłości. 
- Maszyna czasu.
- Tak. Mógłbym wrócić do przeszłości i ułożyć wszystko. 

Kawałek rozmowy tych dwojga na zdjęciu. Uroczy chłopiec, nieprawdaż? Mi też się spodobał. I lubi zoo, w którym aktualnie przebywają. Ma również własne zoo. Jeśli zajrzycie do tego filmu, dowiecie się, jaką tajemnicę skrywa osierocony chłopiec, którego odsyłała każda rodzina zastępcza. 

Aktor grający Keene - muszę przyznać - jest naprawdę przerażający. I naprawdę umie grać. Bardzo podoba mi się ta postać, tak samo jak aktor, z którym spotkałam się już wcześniej w filmie 88 minut. Już wtedy zdążył zamrozić moją krew w żyłach swoim spojrzeniem. ;] A jeśli chodzi o głównego bohatera, bardzo dociekliwego mężczyznę i kochającego, ale nieumiejętnie sprawującego ojca - także przypadł mi do gustu. A do tego bohater ma ładne imię - Lewis. 
Na koniec powiem tylko, że jeśli jeszcze nie mieliście styczności z "Czasem zbrodni", koniecznie musicie go obejrzeć. Dzięki niemu dowiecie się, jak można naprawiać błędy. 

***
Na dziś to tyle, muszę uczyć się z biologii, i jako że bardzo mi się nie chce, to dodaję tą notkę. Słówek nie piszę, jakoś nie mam ochoty na to, ale mogę zaszczycić Was cytatem, może nie do końca powiązanym z postem.

"Nie śmierci się boimy, lecz myśli o śmierci." 

sobota, 16 lutego 2013

Tożsamość (Unknown)






gatunek: thriller, akcja
produkcja: Francja, Japonia, Kanada, Niemcy, USA, Wielka Brytania
premiera: 16 lutego 2011 r. - świat, 6 maja 2011r. - Polska
reżyseria: Jaume Collet- Serra
scenariusz: Oliver Butcher, Stephen Cornwell 
ocena: 7/7



Film od dłuższego czasu polecał mi tata; za każdym razem, kiedy pytałam go o jakiś thriller, on opowiadał mi o tym i mówił, że wręcz muszę go obejrzeć, bo jest naprawdę dobry. I wiecie co? Miał rację. 

Na początku, przyznam bez bicia, nie zaciekawił mnie. Doktor Martin Harris przyjeżdża z żoną do Berlina, z lotniska jadą do hotelu, gdzie okazuje się, że nie zabrali jednej, dosyć ważnej walizki. Dr. Harris czym prędzej wsiada do taksówki, którą prowadzi młoda, ładna dziewczyna. Wydawałoby się, że szczęśliwie dojadą, zabiorą walizkę i wrócą, jednak nieoczekiwanie dochodzi do wypadku. 

Doktor Harris budzi się w szpitalu po paru dniach. Pamięta wszystko, oprócz samego zdarzenia. Na własne życzenie wychodzi ze szpitala i jedzie do hotelu z myślą, że żona na pewno się o niego martwi - w końcu długo go nie było. Kiedy podchodzi do pięknej blondyny w czarnej sukience i zaczyna tłumaczyć, co się stało, ona ze zdziwieniem i przerażeniem mówi, że go nie zna, a następnie przedstawia swojego męża, Doktora Harrisa. 

Więc o co w tym wszystkim chodzi? Jeden człowiek, będący Harrisem, mającym wszystkie wspomnienia tego człowieka, zdjęcia z żoną, nagle zostaje bez tożsamości, ponieważ jakiś inny Harris zajął jego miejsce. Ale dlaczego? Jak to możliwe, że jest dwóch ludzi wiedzących dosłownie wszystko o swoim życiu, przyjaciołach... Jednak czyje jest to życie? 

I właśnie w tym momencie film zaczął mnie interesować. Jak na początku nie mogłam na nim usiedzieć, tak potem nie mogłam się oderwać aż do końca. I mimo że wiedziałam, jak się zakończy (tata oczywiście musiał mi opowiedzieć), to i tak jestem pod wrażeniem. Od zawsze lubiłam zawiłe akcje, kiedy dopiero no koniec okazuje się, co jest sednem w danym filmie czy nawet książce. Ponadto Liam Neeson już kiedy zagrał w "Uprowadzonej", zdobył moje uznanie.  Osobiście uważam, że jest naprawdę dobrym aktorem, który idealnie pasuje do tego filmu. A poza tym bardzo podoba mi się jego imię. ;) 



*** 
Jako, że dzisiaj jest sobota i lubię niemiecki, to...:
sobota - Samstag (j. niemiecki)
Wielka Sobota - der Karsamstag (j. niemiecki)