Wy też lubicie budzić się w niedziele z samego rana z potężnym bólem brzucha? Nie? Też tego nie znoszę. A jednak. Więc jako iż mam trochę czasu, bo o tej godzinie do nauki mi nie spieszno, pokażę wam mój biblioteczny stosik, który nabyłam wczoraj. Chciałam napisać recenzję filmu, ale chwilowo nie mam do tego głowy, może wieczorem.
Od góry:
1. Jeffery Deaver - Kolekcjoner kości
2. Ken Rijock - Bankier mafii
3. Eric-Emmanuel Schmitt - Opowieści o niewidzialnym
4. Alex Kava - Śmiertelne napięcie
5. Mariusz Czubaj - Kołysanka dla mordercy
6. Stephen Coonts - Zdrajca
Do tego jeszcze książka o Katyniu, której nie ma na fotografii. Doprawdy, od kiedy tak interesuje mnie historia?
Stosik może nie jest za wielki, ale i tak mam sporo pozycji, które czekają na swoją kolej. Niedługo możecie spodziewać się recenzji książki "Echo kluczy".
Ponadto przypominam o fanpejdżu bloga! Kliknij
niedziela, 24 listopada 2013
środa, 20 listopada 2013
49. Arthur Conan Doyle - Przygody Sherlocka Holmesa
wydawnictwo: Zielona Sowa
data wydania: 2004r. (wyd. I w 1892r.)
tytuł oryginalny: The Case-book of Sherlock Holmes
ilość stron: 156
okładka: twarda
„Im bardziej pospolita i banalna jest zbrodnia, tym trudniej ją wykryć.”
Wszyscy o nim słyszeliśmy. Obok tego nazwiska nie da się przejść obojętnie. Nawet jeśli nie zagłębialiście się w jego życie to i tak wiecie, kim był. O jego przyjacielu wiecie może mniej. W końcu to nie on jest tytułowym bohaterem. Sherlock Holmes. Co mówi wam to nazwisko?
Czy kojarzycie sobie z nim detektywa-amatora o nieprzeciętnej sile dedukcji, dżentelmena o nienagannych manierach i mężczyznę, który w specyficzny dla siebie sposób pali fajkę? Jeśli nie, od tej pory będziecie. Jako ciekawostkę dodam, iż był uzależniony od tytoniu, kokainy i morfiny, co raczej nie przeszkadzało mu w rozwiązywaniu trudnych do rozwiązania zagadek.
W "Przygodach Sherlocka Holmesa" zostały opisane różnorakie historie. Kilka opowiadań zawierało motywy zbrodni, zwykłego napadu czy wielkiego oszustwa, a nawet próbę zamachu na Holmesa! Wszystko to zostało opisane z perspektywy jego najlepszego przyjaciela i uzdolnionego doktora Johna Watsona, który brał udział w wielu bezcelowych, mogłoby się na początku wydawać, sprawach, aranżowanych przez Sherlocka. Holmes doskonale wiedział, iż Watson pisze opowiadania na podstawie ich historii, nie szczędził więc mu kolejnych pomysłów do pisania.
Jak już wcześniej wspomniałam, każde opowiadanie na własną historię. I każda na swój sposób mi się podobała. Oczywiście nie mogłam bezinteresownie przejść obok nieprzeciętnego intelektu Holmesa, którego myślenie sprawia, że na twarzy pojawia się uśmiech. To nie tak, iż mając jak na tacy podane wszystkie dowody i być może podejrzanych od razu będziesz wiedział, kto za tym stoi. Możesz się domyślać, ale z tego i tak nici. Holmes cię przechytrzy. Tak samo, jak przechytrzył mnie. Niejednokrotnie na własną rękę próbowałam zgadnąć, wydedukować kim może być sprawca. Oczywiście na marne. Trzeba przyznać - Holmes jest lepszy ode mnie. Jego rozumowanie przewyższa nawet myślenie Watsona, którzy często nie nadąża za jego słowami lub czynami. Nic dziwnego, że akurat do tego detektywa przychodzą ludzie, pragnący rozwikłać jakąś zagadkę. Wiedzą, że jest dobry. Każdy to wie.
"Nie zapominaj o tym, że nie ma nic bardziej niezwykłego, niż zwykłe zdarzenia."
Błędem byłoby powiedzieć, że zbiór tych kilku opowiadań nie przypadł mi do gustu. Fakt, nie czyta się ich w ekspresowej szybkości - trzeba wolniej i dokładniej chłonąć każde zdanie, bo wszystkie są ważne. Tutaj nie fragmentów, które można ominąć. W całym tekście zawarte są istotne informacje, bez których dalsze czytanie nie ma większego sensu. Dlaczego? Po prostu nie rozumie się, o co chodzi w danym momencie. Sama przez przypadek opuściłam kilka zdań, do których musiałam później wrócić.
Przygody Holmesa są już klasyką. Ilekroć tylko nastąpiła wzmianka o owym detektywie, chciałam zapoznać się z jego losami. Teraz, gdy w końcu nastąpił ten czas, zdecydowanie nie żałuję spędzonego przy niecałych 200 stronach chwil. Było warto. Lecz mimo wszystko moja ocena waha się - genialna czy jednak czegoś brakuje? Trudno mi powiedzieć, dlatego wstrzymam się od jednoznacznej oceny. Wiem jedno - zapoznam się z kolejnymi przygodami Holmesa i na pewno zawrę znajomość z filmową adaptacją tego dzieła.
sobota, 16 listopada 2013
48. Charlotte Link - Wielbiciel

wydawnictwo: Sonia Draga
tytuł oryginalny: Der Verehrer
data wydania: 9 maja 2013r.
ilość stron: 424
okładka: miękka
kategoria: thriller/kryminał
Są książki, po których już na pierwszy rzut oka widać, że będą dobre. Są książki, które nie przyciągają uwagi zupełnie niczym, mimo że w środku mogą być wartościowe. Prawda jest taka, że każdy patrzy najpierw na okładkę i po kilku sekundach decyduje, czy chce się zagłębić w daną powieść czy też nie. Czasami odkłada ją na półkę, nie zaznajamiając się nawet z opisem. Czasami bierze ją w ciemno. W wielu przypadkach popełnia wielki błąd, o którym może nigdy się nie przekonać.
Pierwszy raz spotykam się z twórczością Link, mimo że od dawna słyszałam już o tej autorce. Wiele osób ma o niej dobre zdanie, nie bez powodu jej książki są bestsellerami. Napisała łącznie 17 powieści, na podstawie kilku z nich zostały nakręcone seriale. Kogo nie kusi zaznajomić się z tak dobrym piórem, jak powiadają ludzie?
W lesie niedaleko małej miejscowości w okolicach Augsburga znaleziono zmasakrowane zwłoki młodej kobiety. Policja i bliscy zamordowanej stoją przed prawdziwą zagadką, gdyż kobieta ta zaginęła bez śladu przed kilkoma laty. Dopiero telefon od jej znajomej z wakacji dostarcza pierwszych wskazówek dla śledztwa… Jednocześnie we Frankfurcie toczy się inna historia. Leonę, zadowoloną z życia redaktorką w wydawnictwie, ukochany mąż porzuca dla innej kobiety. To prawdziwy cios dla kobiety, która dopiero co była świadkiem samobójstwa.
Przyznam szczerze, iż opis zainteresował mnie średnio. Gdyby streszczenie obejmowało pierwsze dwa zdania, byłoby idealnie, bo w ciemno pragnęłabym dowiedzieć się, o co dokładnie chodzi. Ja sięgnęłam po tą pozycję tylko dlatego, iż koleżanka bardzo się nią zachwycała. Sądziłam, że czeka mnie przygoda z naprawdę dobrym kryminałem, wielką intrygą, dreszczami przeszywającymi ciało... Całość jednak nie odzwierciedliła moich wyobrażeń.
Mamy tutaj do czynienia z kilkoma historiami, które, rzecz jasna, mają ze sobą coś wspólnego. Nie wiemy co, ale zgłębiamy się w nie, próbując skupić się na wszystkich elementach. Wszystko może okazać się ważne, a my, czytelnicy, zawsze chcemy rozwikłać zagadkę na własną rękę. Jedna historia dotyczy Lisy, siostry zamordowanej dziewczyny, która przez lata nie pojawiła się w domu. Lisa mieszka z umierającym ojcem, którym musi się zajmować, nie ma pracy i wygląda na to, że nawet znajomych. Przejęła się zabójstwem siostry, mimo że Anna się od nich odwróciła. Za wszelką cenę chce się dowiedzieć, kto za tym stoi.
Flaki z olejem - tak można ocenić krótkie "rozdziały" z perspektywy Lisy. Nie wydarzyło się w nich interesującego, co mocno zaskoczyłoby/zszokowało czytelnika. Dowiedziałam się wprawdzie kilku przydatnych informacji, potrzebnych do interpretacji dalszej fabuły, ale to nie to, czego bym oczekiwała.
Perspektywa Leony była bardziej rozbudowana, ponieważ to ona odgrywa tu istotną rolę. Wszystko zaczyna się od tego, iż znalazła się w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie. A może tak miało być? Może los chciał, aby była świadkiem samobójstwa? Leona nie może zapomnieć widoku kobiety, która wyskoczyła z okna. Całymi dniami i nocami się tym zadręcza, idzie na jej pogrzeb, poznaje jej przyjaciółkę, brata, byłego męża... Wszystko ma jakieś znaczenie. Nawet zdradza męża.
Lecz dlaczego nie mogło być to napisane w bardziej interesujący sposób? Nie powiem, iż pomysł jest genialny, jednakże nawet z czegoś jedynie dobrego można stworzyć coś świetnego.
I mamy jeszcze kilka rozdziałów z perspektywy Wielbiciela, który z wielką dokładnością stara się opisać swoje uczucie do Leony, swoje życie i wszystko inne, by książka naprawdę mogła stworzyć pozory thrillera psychologicznego. Właśnie - pozory. Nie ma wątpliwości, jaki jest Wielbiciel. Jego słowa mówią same za siebie. Jego czyny mówią same za siebie. Swoją drogą jest bardzo przebiegły i zawzięty, lecz niestety nie zdobył mojego serca. Kolejne kartki opisywane z jego perspektywy odwróciły moją uwagę od wlekących się zdarzeń z życia Leony i wprowadziły większe zainteresowanie całą powieścią.
Jednak nie tylko z perspektywy tych osób toczy się akcja. Wątki są przeplatane, lecz nawet to nie stwarza wielkiego napięcia. Wszystko ma główny związek z jedną osobą, od niej odchodzą jedynie cienkie gałęzie łączące resztę bohaterów. I w gruncie rzeczy tak właśnie powinno być w powieści, prawda? Jedna osoba, która zaważy nad całym życiem innych. Lecz dlaczego mnie to nie zainteresowało?
Przez chwilę miałam wrażenie, iż czytam za dużo książek o podobnej tematyce - potem wszystkie wydają mi się podobne, a pomysły przereklamowane. Z jednej strony owszem, może tak być. Z drugiej jednak przecież są thrillery wręcz zwalające z nóg. Więc moja teoria niezbyt by się przyjęła. Ponadto mojej rodzicielce spodobała się owa pozycja, a ona czytuje książki dłużej ode mnie. Przede wszystkim fabuła nie jest przerażająco interesująca, a wręcz powiedziałabym nudna. Dlatego czytałam "Wielbiciela" stosunkowo długo. Sposób pisania również nie powala, jest przeciętny. Dialogi momentami są ciekawe, ale naprawdę, jestem zdania, iż mogłoby być jeszcze lepsze! Powiedziałabym nawet, iż autorka mogłaby wprowadzić więcej wątków. Więcej zagadek. Więcej tajemniczości. Bo to, co zostało wymyślone do tej pozycji, było słabe.
Nie powiem, iż książka jest totalną klapą, bo nie jest. Ale fakt faktem nie zachwyca. Miałam nadzieję, na więcej opisów związanych z tym psychologicznym thrillerem, lecz skoro autorka tego nie przewidziała, pozostaje mi uszanować jej decyzję. Jak dla mnie 4/10.
środa, 6 listopada 2013
47. Grzesznik - Tess Gerritsen

wydawnictwo: Albatros
tytuł oryginalny: The Sinner
data wydania: 2004r.
ilość stron: 320
okładka: miękka
„Zmarli nie krzywdzą. Ból zadają żywi.”
Nazywali ją Królową Zmarłych. Była tego w pełni świadoma, mimo że ludzie szeptali to za jej plecami. Nikt nie powiedział jej tego w oczy. Ona za to lubiła posyłać ludziom lodowate spojrzenie. Nawet tym martwym. Tym w szczególności lubiła się przyglądać. Taki był jej zawód. Doktor Maura Isles lubiła swoją pracę, która dla niektórych wydawała się przerażająca lub odrażająca. W końcu kogo ciągnie do siniejących ciał, widoku krwi i ludzkich wnętrzności? Maura Isles była do tego przyzwyczajona. Lubiła swój zawód.
Nie lubiła być zdana na pomoc innych. Zwykła radzić sobie sama, a ludzi, którzy chcieli obdarzyć ją pomocą, zwykle odtrącała. Nie zawsze. Ale nie chciała, aby ktoś wtrącał się w jej problemy. Lub uświadamiał jej, że rzeczywiście je ma. Starała się oddzielać pracę od życia osobistego. Nie mogła przecież łączyć jednego i drugiego. Bardziej jednak zależało jej na tym pierwszym - tropienie zabójców było, można powiedzieć, całym jej życiem. Taką właśnie kobietą była Jane Rizzoli, detektyw Jane Rizzoli.
W pewnym klasztorze zostają napadnięte dwie zakonnice. Jedna ginie, druga zostanie przewieziona do szpitala w stanie śpiączki. Autopsja wykazuje, że zamordowana zakonnica była w ciąży. W innym budynku klasztoru zostaje napadnięta kobieta. W indyjskiej wiosce giną wszyscy mieszkańcy. Jaki związek ma jedna zbrodnia z drugą? Dobre pytanie. Kto za tym stoi? Jeszcze lepsze pytanie. Jaki był motyw? Tyle pytań, tyle mylnych tropów, tyle zagadek... Jednak kto sobie z tym poradzi, jak nie pani patolog i pani detektyw?
„W końcu o wiele bezpieczniej być tchórzem. I o wiele wygodniej.”
Niejednokrotnie miałam możliwość spotkania się z twórczością Tess Gerritsen. Jedną powieść przeczytałam, jedną zaczęłam, ale nie skończyłam. "Grzesznik" jest drugą z kolei powieścią Gerritsen, którą dokończyłam. Jako iż mama stwierdziła, że książka jest na poziomie średnim, to ja i tak oczekiwałam od niej czegoś więcej. Wiem, że autorka jest dobra. Nawet bardzo dobra. Sam Coben stwierdził, że w tym gatunku nie ma nikogo lepszego. Ja autorce nic wielkiego nie mam do zarzucenia. Pomysł na fabułę bardzo mi się podobał, szczególnie zaintrygowała mnie wzmianka o zakonnicy w ciąży. Kto nie chciałby się dowiedzieć, kim jest ojciec dziecka, a tym bardziej, gdzie podziewa się dziecko? Tak, tak, pani detektyw ma za zadanie również znalezienie noworodka, co nie jest wcale takie proste, ponieważ nikt nie wiedział o ciąży. Chyba że... W takich wypadkach zawsze podejrzany jest ksiądz. Zawsze. Ale podejrzanych jest wielu. Niektórzy nie mają nic wspólnego ze sprawą. My, czytelnicy, w pełni nie możemy przewidzieć, kto rzeczywiście brał w tym udział. Czasami się domyślamy, obstawiamy, a na końcu cieszymy, że udało nam się zgadnąć. Czasami podejrzewamy, ale nasze podejrzenia są mylne. A kto, jak nie autor, próbuje nas zwieźć? Specjalnie sprowadza nasze myślenie na złe tory, byśmy za kilka stron mogli przeżyć szok. Zabieg potrzebny, to oczywiste. Przecież musi się coś dziać. Bez tego książki byłyby nudne. Tess Gerritsen nie odbiega od tego, zwodzi nas, ile się da, i ma z tego wielką frajdę.
"Grzesznik" nie jest w całości pochłonięty zabójstwami. W książce pojawiają się również inne wątki. Jak można się domyśleć, chodzi o relacje damsko-męskie. Nie są to jednak ckliwe historyjki, a sprawy bardziej poważne. Poznajemy stosunek chłodnych w relacjach z innymi kobiet do mężczyzn, na których im zależy. Wydaje nam się, że jak zawsze będą żyć długo i szczęśliwie, ponieważ to musi skończyć się dobrze. Jednak nie. Nie zawsze wszystko kończy się. A może tu akurat się skończy?
Oczekiwałam od tej książki dużo. Trochę się zawiodłam; nie była taka wspaniała, jak bym chciała. Mimo wszystko mogę śmiało stwierdzić, że powieść jest dobra. Nie jest objętościowo gruba, lecz wciąga czytelnika od samego początku. Wciąga i intryguje. 7,5/10.
poniedziałek, 4 listopada 2013
Stosik
Dosyć dawno nie pokazywałam Wam żadnych swoich stosików... Dzisiejszy za duży też nie jest, ale czasu również dużo nie posiadam na czytanie. Uroki szkoły. Lecz zamiast kartkować zeszyty, siedzę sobie ze słuchawkami w uszach, pijąc jagodowo-malinową herbatę... Tylko mi nie chce się uczyć? Brr, nie ciągnie mnie jakoś do hybrydyzacji orbitali atomowych i ich wyglądu geometrycznego... Te wszystkie orbitale i wiązania jakoś mnie przerażają.
No ale teraz mowa o książkach, a nie jakiejś tam chemii. ;]
Od góry:
1) Ted Dekker - Mroczna kolekcja -> recenzja post niżej
2) Snajper - Howard E. Wasdin, Stephen Templin -> z biblioteki, aktualnie czytam
3) Tess Gerritsen - Grzesznik -> z biblioteki, przeczytana, recenzja niebawem
4) S. Meyer - Intruz -> z biblioteki, będzie czytana po raz drugi
5) Prowincje - Bogdan Białek -> z wydawnictwa
6) Cienie i ślady - Bogdan Białek -> jw.
Czytaliście coś z mojej niewielkiej kolekcji? A może coś chcielibyście przeczytać? I kolejne pytanie - co polecacie na jesienne wieczory?
I na koniec cytat, na który natknęłam się przypadkowo, i który od razu wywołał uśmiech na mojej twarzy.
No ale teraz mowa o książkach, a nie jakiejś tam chemii. ;]
Od góry:
1) Ted Dekker - Mroczna kolekcja -> recenzja post niżej
2) Snajper - Howard E. Wasdin, Stephen Templin -> z biblioteki, aktualnie czytam
3) Tess Gerritsen - Grzesznik -> z biblioteki, przeczytana, recenzja niebawem
4) S. Meyer - Intruz -> z biblioteki, będzie czytana po raz drugi
5) Prowincje - Bogdan Białek -> z wydawnictwa
6) Cienie i ślady - Bogdan Białek -> jw.
Czytaliście coś z mojej niewielkiej kolekcji? A może coś chcielibyście przeczytać? I kolejne pytanie - co polecacie na jesienne wieczory?
I na koniec cytat, na który natknęłam się przypadkowo, i który od razu wywołał uśmiech na mojej twarzy.
"Ludzie, którzy nie potrzebują innych ludzi, potrzebują innych ludzi, by im okazywać, że są ludźmi, którzy nie potrzebują innych ludzi."
poniedziałek, 28 października 2013
46. Ted Dekker - Mroczna kolekcja
wydawnictwo: Hachette Polska
tytuł oryginału: The bride collector
data wydania: 15 października 2012r.
ilość stron: 512
okładka: miękka
Aby odbył się kolejny ślub, trzeba zabić następną pannę młodą.
Agent specjalny Brad Raines musi poradzić sobie z najtrudniejszą sprawą w swojej karierze. W Dover grasuje seryjny morderca, który zaplanował makabryczny orszak weselny i wybrał już swoje ofiary. Czy korzystając z pomocy swojej przyjaciółki, psycholog sądowej Nikki Holden, i Paradise, pacjentki ośrodka dla chorych psychicznie, Raines znajdzie go, zanim będzie za późno? Wciąż jest krok za mordercą, który ma nad nim wielką przewagę - wierzy, że działa z polecenia samego Boga. Kiedy jednak kolejną ofiarą psychopaty staje się ktoś bliski Rainesowi, ten zrobi wszystko, by dopaść mordercę.
"Mroczna kolekcja" to jedna z najnowszych powieści Teda Dekkera - mistrza thillerów psychologicznych, bestsellerowego autora "New York Times'a"
Wcześniej raczej nie spotkałam się z twórczością Dekkera. Piszę "raczej", ponieważ pamięć czasami mnie zawodzi. Na pewno gdzieś tam już widziałam nazwisko autora, ale raczej nie przywiązałam do niego większej uwagi. Tak przynajmniej mi się wydaje.
Więc jak ocenię pierwsze spotkanie z twórczością Dekkera? Cóż...
Zapewne większość z was zgodzi się ze mną, że już sama okładka i widniejąca na niej dziewczyna intryguje. Potem ten tytuł, te dwa wersy, które zapadają w pamięć na dłużej niż trzy sekundy. Jednak... co dalej?Bierzemy książkę do ręki. Mamy nadzieję na świetny thriller, co potwierdza krótka notka z tyłu. Otwieramy skarbnicę słów na nibybiałych kartkach. I...?
I przeżywamy rozczarowanie. Przynajmniej ja przeżyłam. Już pierwsze zdanie sprawiło, że książka nie przypadła mi do gustu. Było proste i naiwne. Zbyt proste i zbyt naiwne. Lecz czy przez jedno zdanie trzeba od razu rzucać czytanie? Nie, nie wolno tak robić. Tak więc czytałam dalej, próbując wczuć się w rolę głównego bohatera. Było pełno opisów, które na swój sposób pomagały mi w tym. Jednak nie wiem, czy były na tyle dobre, abym mogła w stu procentach utożsamić się z danymi sytuacjami Jak na mój gust, momentami nawet było ich za dużo, były nużące i nawet jeśli wnosiły coś do treści, to nie chciało się ich czytać. Nie były złe, a wręcz nawet dobrze napisane, składnie, lecz... to nie do końca to, czego się spodziewałam. Dialogi momentami również nie były najciekawsze, a wręcz naiwne.
Cała fabuła jest dosyć ciekawa. Prawie spodobała mi się postać psychopaty, który zawzięcie mordował piękne kobiety. Inteligentna z niego bestia, muszę przyznać. Podobały mi się zwroty akcji dotyczące jego osoby, aczkolwiek inne postaci nieco zniszczyły wszystko. Momentami wręcz zastanawiałam się, dlaczego ktoś postąpił tak a nie inaczej, no ale nie mnie decydować o tym. Jednak sam zamysł psychopaty był ciekawy, za co autor ma u mnie plusa.
Niezbyt natomiast podobało mi się dochodzenie i cała otoczka z OZI. Nawet jeśli nikt nie traktował ich inaczej, jak dziwaków czy po prostu szaleńców, ja cały czas miałam wrażenie, że autor jednak chce mi pokazać, że oni są dziwni. I nie chodzi nawet o zdania opisujące ich choroby, bo oczywiste było, iż trzeba opisać. Chodzi o coś, czego autor nie napisał. To się czuło. Przynajmniej ja czułam. Albo po prostu jestem dziwna.
W OZI cały ten świat wydawał się tętnić optymizmem, lecz czy w rzeczywistości tak jest w szpitalach psychiatrycznych? Myślę, że rzeczywistość nieco różni się od tego, co opisane zostało w książce, dlatego nieco nieufnie do niej podchodzę. Cieszę się jednak, że miałam możliwość w jakimś stopniu zaznajomienia się z chorobami psychicznymi.
A co z głównym bohaterem? No tak... Brad. Nie wiem dlaczego, ale wydawało mi się, że facet jest grubo po trzydziestce. A nie jest. Ale nieważne. On jakoś niespecjalnie mi się podobał. Nie ma konkretnego powodu, to prostu tak było.
Jak autor poradził sobie z opisaniem wszystkiego? Jak na mój gust średnio. Doprawdy, liczyłam na coś więcej. Miał świetny pomysł, ale nie potrafił go wykorzystać. Coraz więcej czytam takich książek, co mnie wręcz smuci. Ale oczywiście ktoś inny może powiedzieć, że książka była świetna. Dla mnie nie była. Wypadła na 5/10.
* * *
No i wróciłam po długiej nieobecności... Tak, tak, zaniedbałam bloga. I to bardzo. Wiedziałam, że w pewnym momencie będę miała zastój z blogowaniem. Mam jednak nadzieję, że to się już nie powtórzy i zostanę z wami! Pamiętacie o mnie w ogóle jeszcze? Mam nadzieję, że tak, bo ja o was nie zapomniałam, dlatego zabieram się za przeglądanie waszych blogów...
Jej, naprawdę dawno mnie tu nie było!
sobota, 12 października 2013
45.Miasto obłąkanych - Marta Kostrzewa
wydawnictwo: Novae Res
data wydania: 2013r.
ilość stron: 309
okładka: miękka
Miasto obłąkanych. Miasto. Cały czas mowa o Mieście.
Wszystko kręci się wokół Miasta. Ono jest w naszych myślach, jest w nas. Miasto
nie daje o sobie zapomnieć.
Nie rozumiem. Nie jestem w stanie.
Początkująca lekarka i jej
pacjent. Dziennikarz, który wszystkim gardzi. Kurtyzana i profesor socjologii.
Ludzie żyjący i martwi, o których nie sposób zapomnieć. A w tle miasto
pochłonięte konfliktem między arystokracją a najniższymi warstwami
społeczeństwa.
Daniela Lilia Różyc jest studentką psychiatrii oraz córką właściciela szpitala psychiatrycznego. Badając kolejne przypadki pacjentów cierpiących na choroby psychiczne, zastanawia się nad ludzkim determinizmem. Jak życie mieszkańców miasta zostało ukształtowane przez przeszłość, a minione wydarzenia w niezwykły sposób wpłynęły na ich charaktery, psychikę oraz sposoby postrzegania rzeczywistości?
Daniela Lilia Różyc jest studentką psychiatrii oraz córką właściciela szpitala psychiatrycznego. Badając kolejne przypadki pacjentów cierpiących na choroby psychiczne, zastanawia się nad ludzkim determinizmem. Jak życie mieszkańców miasta zostało ukształtowane przez przeszłość, a minione wydarzenia w niezwykły sposób wpłynęły na ich charaktery, psychikę oraz sposoby postrzegania rzeczywistości?
Zacznę do tego, iż według
mnie książka ma zdecydowanie na dużo wątków pobocznych, które nie mają żadnego
związku z motywem przewodnim powieści. Ale jaki on właściwie jest? W opisie
czytamy, że główna bohaterka bada co rusz nowe przypadki pacjentów. Tak
naprawdę bada tylko jeden konkretny, z którym i tak nie potrafi sobie poradzić.
Kompletnie nie rozumiem jej zachowania. Czy psychiatrzy podczas rozmowy z
pacjentem mogą wprowadzać do pokoju swoich znajomych? Czy psychiatrzy dają się
podejść i rozmawiają o sobie, zamiast o pacjencie? Wydaje mi się, że nie. A
jednak nasza Daniela postępuje w taki sposób, doprowadzając do tego, że
przestaję ją lubić.
W mieście jest wiele
problemów. Niektóre z nich są rozstrzygane w międzyczasie, ale jaki to ma
związek z resztą? Albo jaki związek ma reszta z tym? Bo w końcu nie rozumiem,
co jest głównym wątkiem w owej powieści.
Daniela niejednokrotnie ma
do czynienia ze zwłokami. I co, ten widok nie wywołuje w niej żadnych emocji?
Spokojnie patrzy na trupa, mija go i przeszukuje pokoje? Daniela jest zwykłym
człowiekiem o naturalnych odruchach, powinna jakoś zareagować. A w niej może
jedynie pojawiło się zdziwienie i inna emocja, które trwały tak krótko, że sama
bohaterka zdążyła o nich zapomnieć. Ponadto cały wątek „kryminalny” został
opisany tak powierzchownie, bez zbędnych opisów, pozwalających wczuć się
czytelnikowi w daną sytuację.
Opisy. Momentami długie,
nużące, niepotrzebne… Dialogi… Dialogi próbowały wyjaśnić wszystkie sytuacje,
których autorka nie umiała opisać, przez co wychodziły bardzo sztuczne i
naiwne.
Co mi się podobało? Cóż,
trudno to stwierdzić. W niektórych miejscach podobało mi się myślenie autorki i
czasami naprawdę aż gratulowałam jej w myślach. Ale momentami chciałam łapać
się za głowę. Byłam pod wrażeniem doboru słów przez autorkę, ale nie ma co się dziwić, w końcu jest to studentka filologii polskiej.
Przyznam szczerze, iż
spodziewałam się zupełnie innej książki. Zupełnie. Zawiodłam się. I nie wiem
nawet czy ją komuś polecić, bo ludzie mają różne gusta. Cóż. Wasz wybór. Ja
daję 2/10.
środa, 2 października 2013
Wyniki konkursu
Wybaczcie, że tak późno, ale ważne, ze są.
Więc szybko i na temat:
Gratuluję!!
Już piszę do Ciebie maila :)
Więc szybko i na temat:
Zwycięzcą w konkursie jest:
OnlyDreams
i cytat
„Uciekałam, kiedy tylko sprawy zaczynały się komplikować, ponieważ żyłam
w przeświadczeniu, że wszystko i tak skończy się tragicznie. Jedyna
forma kontroli, jaką stosowałam, to decyzja, by odejść, zanim ktoś
odejdzie ode mnie.”
Gratuluję!!
Już piszę do Ciebie maila :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)