wydawnictwo: Wydawnictwo Otwarte
data wydania: 12 stycznia 2011r.
tytuł oryginalny: Crescendo
ilość stron: 395
Chyba pierwszy raz kompletnie nie wiem, od czego zacząć. Owszem, czasami miewałam nagły brak odpowiednich słów, jednak teraz take zjawisko trwa od wczoraj. Trwa od momentu, w którym skończyłam czytać ostatnie zdanie owej powieści. To dobrze czy źle? - zastanawiacie się pewnie. Chętnie odpowiedziałabym Wam na to pytanie, aczkolwiek ja sama nie wiem. A może wiem, tylko nie chcę już na początku zdradzać Wam swojej opinii? Tak, to jest możliwe. Cóż, pozostaje Wam tylko dotrzeć do końca mojej paplaniny, albo przeczytać jej kawałek. Wasza wola. Ale do rzeczy...
„Czasami trzeba dopuścić zło, by mogło się to ostatecznie obrócić w dobro.”
Nora - szesnastoletnia dziewczyna o rudych włosach. Mieszka z mamą w domku troszeczkę na odludzi. Jej ojciec nie żyje. Od lat przyjaźni się z Vee, która zrobi dla niej wszystko. Są nierozłączne. Nora darzy miłością Patcha, z którym nie może być. Jest jej Aniołem Stróżem, więc według Archaniołów związki ze swoimi podopiecznymi są zakazane. Są jeszcze sprawy, które nieco odbiegają od rzeczy, które jej mówiono, w które ona wierzyła. Pojawiają się zagadki. Wychodzą na jaw kłamstwa. Ukazują się nowe fakty. O co tak naprawdę chodzi?
Chyba nigdy nie będę w stanie ścierpieć imienia "Nora". Jest denne. Po prostu denne. Proste i podobne do imienia mysiego. Tak jakoś mi się kojarzy. Przed oczyma miałam obraz dziewczyny z mysimi włosami i nigdy nie powiedziałabym, że autorka zrobiła z niej rudzielca. Nie pasuje mi. Po prostu. Za to bardzo podoba mi się imię Vee, Patch, ale również inne. W gruncie rzeczy wszystkie są naprawdę interesujące, tylko nie głównej bohaterki. Ja na miejscu Nory obraziłabym się za takie imię. Ale dobrze, przejdźmy do istotniejszych rzeczy.
„- Jesteś psychopatą.
- Wolę określenie "człowiek z wyobraźnią".”
Fabuła książki jest dosyć ciekawa, aczkolwiek tylko do pewnego momentu. Sam pomysł z aniołami, archaniołami, snami Nory itd. jest interesujący. Cała reszta - do bani. Doprawdy, potrafię zrozumieć zamysł autorki, iż Nora powinna też mieć normalne życie jak normalna nastolatka, a nie żyć tylko w świecie aniołów i temu podobnych "stworzeń". To jest jak najbardziej oczywiste. Jednak Becca z dobrej książki zrobiła nic. Pop prostu nic. Albo nudne coś, jak kto woli. Cała książka została opisana w sposób, który skutecznie zniechęca do sięgnięcia po kolejną część. "Szeptem" czytałam dosyć dawno, jednak w tamtym okresie byłam zachwycona ową książką i wręcz wyczekiwałam następnej części, po którą sięgnęłam i tak dopiero teraz. Zastanawiam się, co ja widziałam w tej książce. Być może spodobała mi się dlatego, że wtedy zaczytywałam się w młodzieżówkach. Tak, to jak najbardziej prawdopodobne. Teraz, gdy sięgam po nie raz na jakiś czas, trudno mnie zadowolić jakąś książką dla nastolatek. Liczyłam, że "Crescendo" pozytywnie zaliczy tą próbę. Niestety, trochę się pomyliłam.
Jak już mówiłam (pisałam), Becca nie wykorzystała całego pomysłu, który zalegał jej w głowie. Jakaś tam akcja niby się toczy, ale zostaje opisana tak, jakby w rzeczywistości nic się nie działo, jakby było to codziennością. Tak samo odebrałam TĄ trudną rozmowę Nory z Patchem - miałam wrażenie, że nic się nie stało. Nora w gruncie rzeczy też zbytnio nie przeżywała, a przynajmniej ja tego nie odebrałam tak, jak chciałaby Fitzpatrick. Ponadto bardzo drażniło mnie postępowanie Nory i jej myślenie w niektórych momentach. Dialogi również nie wywołały uśmiechu na mojej twarzy. Mogę śmiało powiedzieć, że z całej książki najbardziej podoba mi się wstęp. Zawarta jest w nim wielka dawka tajemniczości, którą autorka chciała pokazać w prawie 400 stronach.
„- Przestać pić? Chyba żartujesz. Życie jest do bani, kiedy tylko częściowo je rejestruję. Jeśli przestałbym pić i przekonałbym się, jakie jest naprawdę, to zapewne skoczyłbym z mostu.”
Jednak nie jest tak, że tylko krytykuję tą książkę, co lekko zaprzecza wcześniejszej opinii. Mimo iż autorka nie wykorzystała wszystkiego, co miała w głowie, powieść jakoś tam jej się udała. Tak, rewelacyjna nie jest, bardzo dobra też. Średnia. W mojej ocenie wypada 5/10 tylko dlatego, że czasami napisała życiową prawdę, czego może nie była w pełni świadoma.
Słabiutko. Średnia książka to dla mnie stanowczo za mało. Tym bardziej, że moja lista czytelnicza peka w szwach. Chociaż przyznam, że miałem ostatnio chęć na odskok w stronę fantastyki, ale nie miałem pojęcia po jaką pozycję sięgnąć :D
OdpowiedzUsuńCzytałam dwie części tej serii kiedy jeszcze zaczytywałam się w młodzieżówkach i nie ma co ukrywać, z czasem przestała mnie ta historia interesowaać i porzuciłam ten cykl. Nie planuje już do niego wracać. Główna bohaterka nieźle mnie denerwowała więc dałam sobie spokój.
OdpowiedzUsuńmi dla odmiany ta część bardzo się podobała, wywołała wiele sprzecznych emocji no i Nora - bardzo mnie drażniła :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Twoją recenzją, ta powieść była na tyle średnia, ze od kilku miesięcy jakoś nie mogę zabrać sie za kolejną część..
OdpowiedzUsuńJa raczej też nie sięgnę po kontynuację.
UsuńCzytałam książkę i Cię rozumiem, jakąś porywająca to ona na pewno nie była, ale czytałam ją jako chyba pierwszą z paranormali i dość miło wspominam, wtedy wydawała mi sie bardzo oryginalna ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Istnieje tak wiele książek, że nie sposób przeczytać wszystkiego. Trzeba więc wybierać to, co najwartościowsze. Po Twojej opinii po tę ksiązkę raczej nie sięgnę :)
OdpowiedzUsuńKocham książki pani Fitzpatrick, owszem, 2 i 3 troszkę się zawiodłam, ale nie wiele... Za to Finale wymiata ^^
OdpowiedzUsuńA na maturze zdaję wos rozszerzony... Wiieeeeem, samobójstwo xD
Wcale nie takie samobójstwo, sama zastanawiam się, czy nie zdawać tego przedmiotu...;]
UsuńZgadzam się, wstęp był bardzo fajny, zakończenie trochę interesujące. Ale czytałam wiele recenzji, że książka nie jest taka dobra jak pierwsza. Ja uważam, że nie była taka zła, dla mnie najgorszą była Cisza, ale nie chce zniechęcać cię do czytania kontynuacji :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem czy ktoś w całości przeczytał recenzję, bądź książkę. Wiadome jest, że ojciec Nory nie żyje i główna bohaterka też czirliderką nie jest. Uhh ludzie, najpierw czytajcie, a potem komentujcie!
OdpowiedzUsuńAle co do Twojej recenzji, to ogólnie właśnie wymieniony błąd powyżej jest.. i zgadzam się, że Nora i jej pokazywanie jak to jej na Patchu nie zależy nie zrobiło na mnie wrażenie, a wręcz niezmiernie mnie wkurzało..
O matko! Faktycznie - Nora nie jest czirliderką! Po przeczytaniu tej książki, zabrałam się za drugą o podobnej tematyce i przy pisaniu recenzji nastąpiła owa pomyłka... Jeju, jak dobrze, że ktoś zwrócił uwagę na ten błąd... No a ojciec Nory nie żyje, to racja.
UsuńW porządku. ;) Mi też czasem mylą się jakieś fakty. Tylko raczej się zdziwiłam, że nikt przedtem tego nie zauważył.
UsuńWidać teraz, jak ludzie czytają recenzje bądź książki...
UsuńA ja bardzo lubię Szeptem, fakt, może nie jest to arcydzieło, ale szybko i przyjemne się czyta, kiedy główna bohaterka chwilami przestaje irytować. ;)
OdpowiedzUsuńSzeptem to jedna z tych serii, które bardzo lubię. Nie jest wybitna, ale jest o Aniołach, które wielbię *_*
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam pierwszy tom "Szeptem" i książka nie podobała mi się, ale mimo to postanowiłam przeczytać drugą i trzecią część, które o wiele bardziej przypadły mi do gustu. Ostatni czwarty tom "Finale" miałam nawet wypożyczony z biblioteki jednak nie chciało mi się go czytać. Serii do dzisiaj nie skończyłam i nie zamierzam. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Czytałam, przeczytałam, zapomniałam. W trakcie czytania książka rzeczywiście mnie urzekła, czasami nawet trzymała w napięciu, ale później okazała się kolejną 'zwykłą' książką o miłości. Jeśli o mnie chodzi trochę za dużo już tego. Gdzie się nie obejrzysz, wszędzie historie o nieszczęśliwej miłości, przez co ta książka wiele straciła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Amy