piątek, 26 lipca 2013

38. Najczarniejszy strach - Harlan Coben






wydawnictwo: Albatros
data wydania: 2009r.
tytuł oryginalny: Darkest Fear
ilość stron: 396



„(...) kłamstwa są jak wzbierające wrzody. Możesz odsuwać je od siebie. Możesz zamykać je w skrzyniach i zakopywać w ziemi. W końcu jednak przeżerają wieka trumien. Wygrzebują się z grobów. Mogą spać całymi latami. Ale zawsze się budzą. Wypoczęte, mocniejsze, jeszcze bardziej podstępne i zdradliwe. Kłamstwa zabijają.”

Są takie książki, które zachwycają. Są takie, które wywołują mieszane emocje. Są też takie, które nie zasługują na większą uwagę. Jako iż jest to kolejna pozycja z cyklu o Myronie, powinna mnie powalić na kolana i to dosłownie. Przecież Myron wraz z Winem mają świetne riposty. Nieźle wychodzą z różnych sytuacji. Wpadają w tarapaty i wymyślają różne teorie, co nie jest nudne. Ponadto tytuły książek nie są byle jakie, a intrygują... Ale... 

Zawiodłam się. 

Bardzo. 

Zawiodłam i zanudziłam. 

„- Czego się boisz najbardziej? - szepce głos - zamknij oczy i wyobraź sobie najczarniejszy strach. Widzisz? Czujesz? Najgorszą udrękę dostępną wyobraźni? - Tak- mówię po dłuższym milczeniu. - Dobrze. A teraz wyobraź sobie coś gorszego, coś znacznie, znacznie gorszego..."

To nie jest tak, że cała książka jest do bani. Nie. Pomysł jak zawsze mi się podoba. Coben porusza wiele wątków, łączy je, miesza czytelnikowi w głowie... Miesza za bardzo. Na samym początku jeszcze wiedziałam o co chodzi. W połowie też. Pod koniec zaczęłam się gubić. I nudzić. Książka stała się tak monotonna, że myślałam, iż nigdy jej nie skończę. To źle, bardzo źle. Nigdy bym nie pomyślała, że powieść mojego ulubionego autora zanudzi mnie do tego stopnia. Fakt faktem na koniec okazuje się coś, czego nigdy bym się nie spodziewała, jednak zostało to opisane w dosyć nudny sposób. Za długo autor starał się zwodzić czytelnika, co nie wpłynęło korzystnie na całokształt powieści. 

Brakowało mi hamskich odzywek Myrona lub Wina. Tak, pojawiały się gdzieniegdzie, jednak jak dla mnie było ich za mało. Nie pojawiło się nic na tyle ciekawego, bym śmiała się pod nosem czy wspominała jakiś tekst dłużej niż sekundę. A to powinno się pojawić. Według mnie jest to duży atut innych powieści z Myronem. 

Postaci jak zawsze takie same, mało wyraziste, pozbawione emocji, suche. Do tej pory nie zwracałam na to uwagi, ponieważ liczyła się sama treść, która nie pozwoliła głębiej zastanowić się nad innymi aspektami. Akcja toczy się szybko, to fakt, jednak brakuje tej dynamiki, którą Coben obdarzał inne powieści. 

Właśnie, o czym w ogóle jest ta książka? Cytując LC:

Na Myrona jak grom spada wiadomość, że ma nieślubnego syna, którego istnienia nawet nie podejrzewał. Co więcej, Jeremy choruje na rzadką odmianę białaczki - by go uratować, konieczny jest przeszczep szpiku kostnego. Niestety, jedyny zarejestrowany dawca, niejaki Taylor, przepadł bez śladu. Myron ustala jego prawdziwe nazwisko - Lex. Ale Lex jest nieuchwytny, a podający się za niego człowiek przez telefon każe mu pożegnać się z chłopcem. Powtarza przy tym maniakalnie "siej ziarno". Siej Ziarno to przydomek seryjnego porywacza i mordercy opisanego w serii artykułów przez Stana Gobbsa - dziennikarza, którego media i FBI oskarżyły o fabrykowanie informacji. Są na to niepodważalne dowody. Czy rzekomy zabójca i dawca to jedna i ta sama osoba?
Mało interesujące, czyż nie? Jeśli ktoś jest fanem Cobena - może przeczytać tą pozycję. Jeśli nie - może ją sobie darować. Mam mieszane uczucia, dlatego daję 5/10.

13 komentarzy:

  1. Jeszcze nie rozpoczęłam przygody z Cobenem, choć mam w najbliższych planach sięgnięcie po którąś z jego książek. Tej będę unikać szerokim łukiem, zacznę od czegoś innego. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś twórczość Cobena nigdy mnie nie pociągała, więc sobie odpuszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam trzy ksiązki CObena, w tym Najczarniejszy strach - faktycznie, na tle pozostałych dwóch wypadł blado, ale nadal uwielbiam autora ;) Mam jego klinikę śmierci na półce i niebawem wezmę się za lekturę;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klinika śmierci była akurat ciekawą lekturą. ;]

      Usuń
  4. Moja przygoda z Coben'em dopiero się rozpoczyna, ale uważam że każdy autor może wydać coś gorszego, co nie spodoba się bardzo jego fanom.

    OdpowiedzUsuń
  5. Być może Cobenowi troszkę brakuje już pomysłów :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Moja koleżanka jest fanką Cobena, więc jej mogę polecić, jednak sama przeczytałabym jakiś lepszy z jego dzieł. :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie znam tej książki ale Coben ma sporo dobrych tytułów, no niestety masówka robi swoje.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam i u mnie też wypadł średnio :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytałam pare książek Cobena i tak na prawdę zauroczyła mnie jedna NIE MÓW NIKOMU bardzo Ci ją polecam, jest świetna :)

    OdpowiedzUsuń
  10. na razie pasuję, żyję już zbliżającym się urlopem, pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam Cobena, więc sięgnę po nią i przekonam się, jak z tą książką jest :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam wszystkie książki Cobena, choć wszystkich nie przeczytałam : )
    Pozdrawiam : >

    OdpowiedzUsuń