środa, 10 lipca 2013

33. Umrzeć by stać się sobą - Anita Moorjani







wydawnictwo: Studio Astropsychologii 
data wydania: 2013r. 
ilość stron: 248 
okładka: miękka




  Czasami by naprawdę zacząć żyć najpierw trzeba... otrzeć się o śmierć.


Anita Moorjani była taka jak inni ludzie. Miała męża, pracowała, dbała o dom... Była szczęśliwa. Nie sądziła, że jej szczęście może legnąć w gruzach. Pewnego dnia dowiedziała się, że ma raka. Jak zachowuje się człowiek, kiedy dostaje taką informacje? Mdleje, płacze, rzuca się, mówi, że to nie może być prawda... Ona również tak zareagowała. Nigdy nie spodziewała się, że ta choroba może ją dotknąć. Co prawda bała się jej, lecz nie przyjmowała tego do świadomości. 

Powieść zaczyna się od wczesnych lat życia Anity. Kobieta opowiada nam o swojej rodzinie, tradycjach w jakich się wychowała, prześladowaniach w szkole, problemach osobistych... Anita mimo iż była hinduską, nie chciała być podporządkowana mężowi, nie chciała, aby to rodzice wybrali jej partnera. Broniła swojego zdania, zastanawiając się, gdzie leży prawda. Wiedziała, że nie chce stosować się do zasad swojej religii, lecz takie zachowanie było niedopuszczalne w jej kręgach. Ludzie jej nie rozumieli, nie docierało do nich, jak ktoś może stawiać na swoim, jak w ogóle może robić to KOBIETA. Szczerze powiedziawszy, nigdy nie rozumiałam tego, iż kobieta ma siedzieć w domu i być podwładną mężczyzny. Nie może mieć własnego zdania, nic. Skąd wzięła się taka kultura, gdzie dopuszcza się dyskryminacje kobiet? Ach, no tak, przecież to kiedyś było normalne... Nie wiem, dlaczego przyjęło się, że płeć piękna jest płcią słabą. Doprawdy, chciałabym się kiedyś dowiedzieć. 

Anita wprowadza nas w historię swojego życia, ukazując jego dobre i złe strony. Pokazuje nam swoje słabości i swoje zalety. Nikt nie jest idealny, ona też nie i stara nam się to uświadomić. 
Przez lata walczyła z chorobą. Kiedy jej stan się pogorszył i zapadła w śpiączkę, lekarze nie dawali Anicie nadziei. Mimo iż kobieta miała zamknięte oczy, jej narządy przestały pracować, a w płucach był płyn, uniemożliwiający oddychanie, ona widziała wszystko, co działo się dookoła niej. Słyszała rozmowy swoich bliskich, rozmowy lekarzy, czuła emocje brata, który był daleko od niej... Wszystko czuła, widziała, rozumiała. Była tam. Ale była również gdzieś indziej, w zupełnie innym świecie. Świecie pełnym radości i braku negatywnych emocji. Czuła się dobrze, będąc tam. I wtedy stanęła przed wyborem - zostać tu czy wrócić. 

Jak można się domyślić, Anita wróciła do świata żywych. Nikt nie wierzył, że kiedykolwiek może z tego wyjść; rak opanował całe jej ciało. Lekarze mówili, że to cud, że żyje. Żaden onkolog nie spotkał się z podobnym przypadkiem. Ona wyzdrowiała dzięki swojej wierze. Tylko tak można to nazwać. 

Zauważyłam, że ludzie utracili zdolność dostrzegania magii życia. 

Anita zmieniła się. Zaczęła zupełnie inaczej postrzegać świat. Cieszyła się, że żyje i jeszcze tyle może zrobić. Chciała pomagać innym i czerpać z życia jak najwięcej. Miała bliskich, którzy ją wspierali. I nadal ma. 

Ta książka idealnie pokazuje nam, iż medycyna nie zawsze jest w stanie nas uzdrowić. To nie leki mają nam pomagać, a wiara. Jeśli boli nas głowa, bierzemy środek przeciwbólowy, mając nadzieję, że pomoże. Wierzymy, że dzięki niemu ból ustąpi. I tak naprawdę nie tabletka nam pomaga, a nasze nastawienie. Anita wiedziała, że nie potrzebuje żadnych medykamentów. Kiedy lekarze przestali je je poddawać, ona również zdrowiała i to w bardzo szybkim tempie. 
Dlaczego warto przeczytać tą pozycję? Chociażby dlatego, aby poznać przeżycia autorki i w jakimś stopniu przeżyć to co ona. I dlatego, by zrozumieć. 

* * * 

Za egzemplarz dziękuję Studiu Astropsychologii

6 komentarzy:

  1. Lubię od czasu do czasu poczytać taką książkę. Wydaje się być warta poświeconego jej czasu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje się ciekawa, może kiedyś ją przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam i bardzo mi się spodobała. Teraz czyta ją moja babcia i raz po raz powtarza mi jaka ta książka jest wspaniała.

    OdpowiedzUsuń
  4. Strasznie mnie zaintrygowałaś Twoją recenzją. Poza tym okładka jest strasznie pogodna i pełna nadziei, co moim zdaniem - zapowiada to, co znajdziemy w środku ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Takie traktowanie kobiet miało miejsce w starożytności i średniowieczu, a nawet jeszcze długo po odkryciu Ameryki. Dziwne jest to, że obyczaje takie miały miejsce w dobrze rozwiniętych cywilizacjach, a nie u "barbarzyńców" gdzie kobiety były wojowniczkami, medykami, królowymi i to one decydowały o losach plemion, czy królestw. Myślę, że zła interpretacja Biblii także mogła mieć na to wpływ ale nie chcę Ci tu za dużo się rozpisywać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Brzmi bardzo ciekawie, poza tym sama okładka przyciąga :)

    OdpowiedzUsuń