piątek, 3 kwietnia 2015

Jak to jest z Charlotte Link?


Charlotte Link (ur. 5 października 1963 we Frankfurcie nad Menem) – niemiecka pisarka. Wydała łącznie 17 powieści, na podstawie kilku z nich nakręcono seriale telewizyjne. W 2007 roku została uhonorowana nagrodą Goldene Feder.

Zapewne większość z nas choć raz w życiu miała przed oczami to nazwisko, choć niekoniecznie zagłębiała się w to, co się pod nim kryje. Charlotte Link - znana, ponoć dobra, pisarka. Moja mama jest zachwycona jej książkami. Siostra kupuje je masowo. A ja? Cóż...

Przyznam szczerze, że w całości przeczytałam być może trzy lub cztery pozycje tej pani. Jedna z nich: klik. Lecz jako iż w domu mam kilka powieści Link, chciałam jeszcze raz, od nowa, zapoznać się ze stylem, jaki prezentuje nam autorka. I rzeczywiście, zaczęłam po raz kolejny przygodę, której nigdy nie ukończyłam. Kolejne dwie powieści leżą nieprzeczytane. Dlaczego?

Autorka ma do siebie to, że opisuje kilka historii. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby poszczególne perspektywy były rzeczywiście interesujące. Czytając kolejne strony, wiedziałam, że autorka próbuje wprowadzić jakieś napięcie, że chce zainteresować czytelnika. Nie wyjaśniała wszystkich spraw od razu, pozwalała nam snuć różne podejrzenia, abyśmy z zaciekawieniem dotarli do końca i powiedzieli: nie tego się spodziewałem! Nie można zaprzeczyć temu, iż Link ma w miarę dobre pomysły. Fabuła jej książek, mimo swej prostoty, jest zawiła i interesująca. O ile potrafi się czytać między wierszami. Koniec jej powieści zaskakiwał mnie i to zawsze było coś, dzięki czemu nie wystawiałam najgorszej opinii o książce. Jednak nie zawsze chęć wyjaśnienia sprawy sprawiała, że chciałam dotrwać do końca.

Charlotte Link pisze dosyć schematycznie. W każdej kolejnej pozycji doszukujemy się podobieństw i możemy przewidzieć, w jakim stylu będzie napisany kolejny rozdział. "Drugie dziecko" zaczęłam czytać tylko dlatego, że zainteresowała mnie opinia z tyłu książki. Sądziłam, że w końcu trafię na naprawdę dobrą pozycję tej pani i będę zadowolona, lecz jednocześnie nie oczekiwałam na zbyt wiele. Mimo iż zapowiadało się w miarę ciekawie, znużyła mnie ciekawa akcja. W powieści nie wydarzyło się tak naprawdę nic nowego, ciekawego (zabójstwo na początku książki nie zrobiło na mnie żadnego wrażenia), z czego mogłabym być zadowolona. Fakt faktem nie wiedziałam, kto stoi za tym wszystkim (bo przecież zawsze ktoś jest winny) i nie wiedziałam nawet, kogo mogę podejrzewać. Autorzy zazwyczaj zwodzą czytelników w pole, tutaj nie zauważyłam takiego zabiegu. A jeśli autorka go użyła, to naprawdę słabo. Za "Grzech Aniołów" zabrałam się tylko dlatego, że akurat nie miałam co czytać. Pomyślałam sobie: co mi szkodzi! Od pierwszych stron poczułam, że to był wielki błąd. Nic ciekawego. Kompletnie. Kolejny schemat. Kolejne nużące opisy. Wiem, że autorzy, którzy wydają wiele książek, w pewnym momencie mogą się niejako powtarzać. Książki Harlana Cobena również wpadły w pewnym momencie w schemat. Lecz mimo to nadal były ciekawe i nadal czytałam je z zainteresowaniem. Charlotte Link nie ma "tego czegoś". Obu pozycji nie dokończyłam, jak i dwóch innych. Jednak mimo wszystko za jakiś czas może sięgnę po nową powieść Link, by sprawdzić, czy moje zdanie choć trochę może ulec zmianie. 


* * * 


A wy lubicie tą autorkę? Co sądzicie o jej książkach? 

wtorek, 17 lutego 2015

59. Przypadki nie istnieją, wspomnienia z celi. - Martyna i Karolina Karczmit






wydawnictwo: Novae Re
data wydania: grudzień 2014r.
ilość stron: 96
kategorie: literatura piękna (?)



"... żadne zdarzenie nie dzieje się w woli przypadku, wszystko to, co nas spotyka w zależności od sposobu, w jaki się do tego odniesiemy, ma wpływ na nasze dalsze losy... "

Okładka oraz opis z tyłu książki zachęcają nas, do zapoznania się z lekturą. Niewielka ilość stron może wskazywać, że czytelnik nie zmęczy się podczas czytania. Wstęp kreuje pierwsze wrażenie o całości i sposobie myślenia autora. Jakaś siła trąca nas, aby przewrócić kartkę i przekonać się. 

Wspomnienia z celi? Chyba zmylił mnie tytuł, ponieważ spodziewałam się opisów zdarzeń podczas pobytu w więzieniu. Ewentualnie dokładniejszego opisu morderstwa. Ewentualnie czegoś innego. 
Autor tymczasem ma zamysł odwrócony o kilkadziesiąt stopni. Ukazuje nam, kim był, jakie emocje pojawiały się w danych sytuacjach, jakie myśli krążyły w jego głowie. Głośno wyraża swoje zdanie na dane tematy, przytacza przykłady, pozwalające czytelnikowi lepiej zrozumieć jego opinie. Nie oszczędza "niecenzuralnych" słów, lecz nie podaje nazwisk kolegów. Jest lojalny, mimo że nieznajomość tego słowa jest dla wielu nieznana, co poczuł na własnej skórze. 

Autor niejako dzieli się z czytelnikami swoim życiem, aby wyrobił własne zdanie na jego temat. Jest to jakby pamiętnik z notatkami w różnej kolejności, bez większego ładu i składu. Jest zawarte w nim "coś", ale nie ma "wszystkiego". Skoro więc nie ma wszystkiego, dlaczego na postawie "czegoś", co może składać się z kilku aspektów, mamy wyrobić własną opinię o autorze/jego czynach? Hm..
Książka jest prosta, acz daje do myślenia. Jak wiele jeszcze mogę o niej powiedzieć? Każdy, kto chce poczytać o poglądach i życiu drugiego człowieka, może sięgnąć po tę książkę. Ja jednak kolejny raz wróciłabym do niej tylko po to, by przeanalizować dokładnie jego tok myślenia i zadawać pytanie: dlaczego? Zapewne w tym krótkim tekście nie dostałabym odpowiedzi. Bo on nie odpowiada, a opowiada, o czymś, ale o niczym. W gruncie rzeczy nie jest to lektura, od której czytelnik nie może się oderwać. I pewnie nie miała taka być. Miała po prostu zostać wydana, aby ludzie dowiedzieli się o jakimś człowieku, osobie jednej z wielu. A może mieliśmy przejąć się losem tego człowieka, mając na głowie swoje problemy?

Tak czy owak, książka kłania do myślenia, więc można ją przeczytać. Ocenę wystawiłabym 3/10, gdyby to była fikcja. Jednak prawdziwej historii nie można oceniać w jakichś konkretnych kategoriach czy liczbach. 

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Wyniki konkursy



Na początek: przepraszam za zwłokę.

Będzie krótko i na temat.

W konkursie wygrała...



kwiatusia



Prosimy o fanfary.

Teraz czekam na maila z adresem, bym mogła wysłać książkę.

 

poniedziałek, 17 listopada 2014

Cóż to? Konkurs!




 Do wygrania Kobieta ze zamieniem Hakana Nessera!


1. Organizatorem jestem ja, autorka bloga, a nagrody są moimi własnościami.
2. Konkurs trwa od 17 listopada 2014r.. do 30 listopada 2014r.. do godz. 23:59 (w razie małej ilości zgłoszeń zastrzegam sobie prawo do przedłużenia terminu zakończenia).
3. Zwycięzca, wybrany przede mnie, zostanie poinformowany o wygranej na blogu oraz drogą mailową. Wybrana osoba musi skontaktować się ze mną w ciągu tygodnia od otrzymania maila, jeśli tak się nie stanie, wybiorę drugiego zwycięzcę. Wygrywa osoba, której odpowiedź najbardziej mnie zainteresuje. 
4. Odpowiedzi należy udzielić pod tym postem. Ponadto należy podać swój adres email i nick.
5. Osoby biorące udział w konkursie powinny zamieścić baner konkursowy z linkiem do konkursu u siebie na blogu (punkt nie dotyczy osób nieposiadających bloga)
6. Uczestnikami mogą być osoby nie posiadające bloga.
7. Wyniki zostaną ogłoszone w ciągu 2-3 dni od zakończenia konkursu.
Obowiązkiem nie jest, ale zachęcam do polubienia fanpage'a: https://www.facebook.com/zaslodkakawa?ref=hl
Oto baner:



  

 Zadanie konkursowe jest następujące:

Napisz tekst (maks. 15 zdań), który zaczyna się od zdania: Kiedy zerkałem na znamię, widoczne na jej lewym policzku, w moich oczach pojawiały się łzy.  



 Powodzenia!

wtorek, 23 września 2014

Zapowiedzi

Dawno nie interesowałam się zapowiedziami, ale dzisiaj znów postanowiłam to zrobić. Czasami bywam wybredna, jeśli chodzi o wybór książek, które chciałabym przeczytać (dlatego zapewne spędzam godziny w bibliotece). Tak więc na dzień dzisiejszy w przyszłości chciałabym przeczytać:



Polacy – żołnierze generała Maczka – zapisali jedną z najjaśniejszych kart historii drugiej wojny światowej. Bohaterstwo, odwaga, poświęcenie, ale i wyszkolenie, znajomość żołnierskiego fachu, dobre dowodzenie i uzbrojenie. Te cechy pozwoliły polskim pancerniakom walczyć i zwyciężać od pierwszego do ostatniego dnia wojny.

„Czarna kawaleria” pozwala nam zobaczyć wojnę oczami jej uczestników. Poznajemy żołnierzy z krwi i kości. Towarzyszymy im od walk w trudnych górskich warunkach we wrześniu 1939 roku do niezwykłych wyczynów w Normandii, Holandii i Niemczech. Pancerni Maczka to prawdziwi bohaterowie, którzy wyzwolili okupowaną Europę spod władzy Hitlera.




Nie jest to książka, która dopiero zostanie wydana, ale i tak mnie zaintrygowała:





Mam na imię Ruby. Potrafię wedrzeć się do twojego umysłu, a nawet wymazać wspomnienia. Jako dziecko zostałam wysłana do obozu „rehabilitacyjnego” dla takich jak ja. Zieloni, Niebiescy, Żółci, Pomarańczowi, Czerwoni. Mroczne umysły. Zostałam przydzielona do Zielonych, ale w rzeczywistości jestem ostatnią z Pomarańczowych. Ukrywam to, żeby przetrwać.









Detektyw nowojorskiej policji, Kat Donovan, przeglądając profile na portalu randkowym, natrafia na zdjęcie byłego narzeczonego, który osiemnaście lat temu porzucił ją i złamał jej serce. Dawny ukochany nie chce jednak odnawiać znajomości. Co więcej, wygląda na to, że Jeff jest powiązany z gangiem oszustów zajmujących się porywaniem, okradaniem i mordowaniem ludzi zwabionych wizją płomiennego romansu w internecie. Niewykluczone też, że to on stoi za zabójstwem ojca Kat.

Zostanie wydana w moje urodziny - czyli koniecznie muszę ją mieć!






Pierwszy tom skandynawskiego cyklu kryminalnego o komisarzu Ericu Winterze. W skromnym hotelu w południowym Londynie znaleziono zwłoki młodego Szweda. Wkrótce potem podobne morderstwo wydarzyło się w Göteborgu. Krwawe ślady każą przypuszczać, że w hotelowym pokoju odbył się makabryczny taniec. Dla 37-letniego komisarza Erika Wintera i jego współpracowników te wydarzenia są początkiem najtrudniejszego śledztwa, z jakim mieli do czynienia. Taniec z aniołem został wyróżniony nagrodą Szwedzkiej Akademii Kryminału w 1997 jako najlepsza powieść kryminalna roku. Książki Ake Edwarsona o Eriku Winterze rozeszły się milionowych nakładach, były wielokrotnie nagradzane, zostały przełożone na 20 języków, a także zekranizowane przez szwedzką telewizję.





 Kilka lat temu napisał wstrząsającą powieść kryminalną o seryjnym mordercy. Teraz ktoś skrupulatnie kopiuje opisane w niej zbrodnie, popełniane przez niespełnionego pisarza. Czy sam autor, Christoph Jahn, jest sadystycznym mordercą, obdzierającym ofiary ze skóry, by umieszczać na niej fragmenty swojej powieści? Czy może mordercą jest chory psychicznie wielbiciel talentu Jahna, który kilka lat wcześniej popełnił zbrodnię wzorowaną na jednej z jego poprzednich książek i nigdy nie został schwytany?Pewne jest tylko jedno: przerażająca historia z ostatniej powieści Christoph Jahna powtarza się.


Must have!!!





Spotykają się w Nowym Jorku, Warszawie, Tel Awiwie. Łączy ich to, że mieli nie istnieć. Że są Żydami i zostali wychowani przez ocalałych z Holokaustu w domach pełnych niewypowiedzianego smutku i wciąż obecnego strachu. Także to, że w większości nigdy nie poznali swych babć i dziadków, czasami nawet nie wiedzieli o istnieniu wujków, cioć czy siostrzeńców. Woleliby nie rozmawiać, bo w słowa trzeba ująć przeszłość, przez którą czują się okrutnie "wybrani". Dla niektórych jednak to powinność, nadanie sensu życiu. "Mikołaj Grynberg w swojej książce zbiera dwadzieścia kilka rozmów z dziećmi ocalałych z Holocaustu - rozmów niejednokrotnie trudnych, przejmujących, bolesnych, chwilami zabawnych, ale przede wszystkim niezwykle szczerych. Mówi się tu o cierpieniu, odpowiedzialności, o wojennych doświadczeniach rodziców.



Jak widać są to książki różnego typu. Zainteresowało was coś?

  * * *


środa, 3 września 2014

Kod nieśmiertelności




gatunek: Thriller, Sci-Fi
produkcja: USA
premiera: 6 maja 2011 (Polska) 11 marca 2011 (świat)
reżyseria: Duncan Jones
scenariusz: Ben Ripley


Jack budzi się, nie pamiętając niczego. Wkrótce odkrywa, że jest częścią misji polegającej na złapaniu terrorysty, który podkłada bomby w Chicago.

O filmie usłyszałam dosyć niedawno - chłopak zasugerował, iż możemy go obejrzeć, bo jest "spoko", więc stwierdziłam, że mogę się z nim zapoznać. Sam opis średnio mnie zainteresował, ponieważ miałam wrażenie, iż będzie to kolejny thriller, w którym X chce złapać Y, a Z komplikuje sprawę i w końcu okazuje się, że tak naprawdę to A grał najważniejszą rolę. W jakimś stopniu mam już dość monotonnych filmów o podobnej fabule, ale mimo wszystko oglądam je, by zabić czas. Przynajmniej oglądałam, dopóki nie rozpoczęła się szkoła. "Kod nieśmiertelności" jednak różni się nieco od wyżej opisywanych. 

"Kod nieśmiertelności" nie jest typowym thrillerem, w którym od razu wiemy, co jest grane. Fakt, widz szybko jest w stanie to wydedukować, ale sam początek wprawia nas w ludzką ciekawość. Nie jest to jednak taka ciekawość, która nie pozwoliłaby nam oderwać wzroku od ekranu. Spokojna można wyjść do kuchni, wstawić wodę na kawę i powrócić po 3 minutach, by nadal mieć pojęcie, co dzieje się w danej scenie. Zwrotów akcji nie pojawia się wiele, ponieważ Colter, chcąc znaleźć terrorystę, kilka razy  cofa się w czasie na 8 minut, by dowiedzieć się czegoś nowego. Przez owe 8 minut sceny się powtarzają, a te nowe dłużą się, niczym picie piwa smakowego, za którym średnio się przepada. Niby nie ma tragedii, ale świetnie też nie jest. Lecz i tak wiemy, że przy którejś próbie nowego smaku odnajdziemy ten najbardziej nas interesujący. Nawet jeśli będzie to trwało dłuższy czas i tak nie zrezygnujemy, bo to jest jedna z małych misji w naszym życiu. Dla Coltera była to ogromna misja. Od niego zależały losy setek bądź nawet tysięcy istnień. 


Michelle Monaghan i Jake Gyllenhaal odegrali swoje role całkiem przyzwoicie. Jednak jak to się potocznie mówi: szału nie ma, staniki nie latają. Otóż to. Nie mogę się przyczepić o grę aktorską, ale też nie mogę być z niej niesamowicie zadowolona. Była dobra, tylko tyle jestem w stanie powiedzieć. 

Ogólna ocena filmu? Na filmweb jest to 7,4/10, na zalukaj 96% oglądających poleca... a moja opinia? Dałabym 7/10. Pomysł na fabułę jest naprawdę intrygujący, wykonanie jest dobre, aktorzy dobrani również odpowiednio. Jedynie przyczepić mogłabym się do tych w kółko powtarzających się scen, bo miałam wrażenie, iż nieco za dużo ich było (ale na tym własnie polegał film). Nie twierdzę, że to powtarzanie wypadło źle. Nie. Ale również nie było idealne. 
Czy polecam? Naturalnie. "Kod nieśmiertelności" jest w stanie również zaskoczyć. 


poniedziałek, 25 sierpnia 2014

58. Wyeliminować - Piotr Kowalski





wydawnictwo: Novae Res 
data wydania: czerwiec 2014r. 
ilość stron: 160
okładka: miękka  
kategoria: sensacja/kryminał 




Sięgasz po książkę. Patrzysz na okładkę. Bierzesz głęboki oddech, przygotowując się. Nie boisz się. Jesteś ciekaw. Przerzucasz trzy prawie puste kartki. Twój wzrok zatrzymuje się na pierwszych, ważnych słowach. A wtedy....


Wyobraź sobie...

... że pracujesz...

... w firmie farmaceutycznej.


Zapowiada się ciekawie. Intrygująco. Pierwsze słowa sprawiają, że w twojej głowie zaczynają formować się pytania. Czy książka będzie tak dobra, jak myślę? Czy mnie zaskoczy? Wprawi w osłupienie?
Już na początku muszę stanowczo odpowiedzieć na owe pytania.
Otóż: NIE.

Wyobraź sobie, że po dwudziestu latach lojalnej współpracy z firmą farmaceutyczną z dnia na dzień dostajesz wypowiedzenie, a twój najlepszy przyjaciel zajmuje twoje dotychczasowe stanowisko. Co zrobisz? Jaki będzie twój ruch? Przełkniesz gorzką pigułkę czy poszukasz zemsty?

Oczywiście, że poszukam zemsty. Przez x czasu będę zabijać wszystkich pracowników firmy, czy dotarło do nich, co zrobili. Tak, przy okazji mogę się komuś narazić, ale przecież jestem taki sprytny, że nic mi się nie stanie. Ba! Prawie do końca wyjdę z tego cało. Przecież nie zostawiam śladów, jestem nadzwyczaj ostrożny. Tylko dlaczego ostatecznie musiałem popełnić błąd?

Nielogiczne, tak samo jak cała powieść. Nigdy nie sądziłam, że przeczytam coś tak absurdalnego. Już od pierwszych zdań można złapać się za głowę. Pomijając powtórzenia, dostrzegamy bardzo brzydko brzmiące zdania, akapity. Czytając początek, miałam wrażenie, że autor pisze do szuflady - nie przejmuje się poprawnością językową, nie zna granic, po prostu daje upust wyobraźni. Nie zastanawia się, czy w rzeczywistości takie zdarzenia mogłyby mieć miejsce - nad tym ma rozmyślać potem. Lecz ostatecznie tego nie robi. Zostawia powieść niedopracowaną, żyjąc w przekonaniu, że stworzył coś. Coś, co jest naprawdę dobre. 


Lecz pomysł sam w sobie nie jest zły. Ba! Mogłabym rzecz nawet, iż zamysł powstał dosyć intrygujący. Ile jest książek skierowanych do czytelników, by mogli wczuć się w rolę bohatera i wręcz nim być? Z taką narracją niewiele. I to było w tym wszystkim najbardziej zaskakujące. Oprócz zakończenia. Bo w jakimś stopniu również mnie zdziwiło. To było coś, na co czekałam całą powieść. Jednak nie mogę powiedzieć, że jestem zadowolona, bo mimo iż coś mi się podobało, to i tak zakończenie wyszło źle. Może po prostu podobał mi się pomysł. Tyle.

Powieść ubolewa, płacze, że mogłoby być lepiej, a siła wyższa, która sprawuje nad nią kontrolę, nie zdaje sobie z tego sprawy i nie jest w stanie nic zmienić. A szkoda, wielka szkoda... 

środa, 6 sierpnia 2014

Stosik!


Jestem... leniem? A może cierpię na brak motywacji? Pewnie jedno i drugie. To dlatego pojawiła się znacząca przerwa na moim blogu. To dlatego powtarzam to po raz enty, bo takie sytuacje już były. Zostawiałam to, co lubię, by potem skruszona ponownie do tego wrócić i wierzyć, że już nigdy nie odejdę. Jak widać nie odchodzę naprawdę. Zawsze   wracam.

Na sam początek mojego powrotu będzie stosik, a recenzja pojawi się na dniach. Może w końcu przestanę siedzieć bezczynnie w te wakacje przy upalnej pogodzie i zacznę robić coś pożytecznego. ;]



Od dołu:
1) A. Pilipiuk - 2586 kroków - pożyczona, kiedyś w końcu trzeba zapoznać się z autorem
2) Hanna Winter - Giń - wypożyczona, czytana po raz drugi
3) Anna Kańtoch - Diabeł na wieży - pożyczona
4) Alex Kava, Erica Spindler, J.T. Ellison - Żywioły - wypożyczona
5) Piotr Kowalski - Wyeliminować! - od wydawnictwa 
6) Izabela Żukowska - Teufel - z wymiany  
No i oczywiście kawa musi być! :) 

I na dobry początek dnia piosenka: