środa, 3 września 2014

Kod nieśmiertelności




gatunek: Thriller, Sci-Fi
produkcja: USA
premiera: 6 maja 2011 (Polska) 11 marca 2011 (świat)
reżyseria: Duncan Jones
scenariusz: Ben Ripley


Jack budzi się, nie pamiętając niczego. Wkrótce odkrywa, że jest częścią misji polegającej na złapaniu terrorysty, który podkłada bomby w Chicago.

O filmie usłyszałam dosyć niedawno - chłopak zasugerował, iż możemy go obejrzeć, bo jest "spoko", więc stwierdziłam, że mogę się z nim zapoznać. Sam opis średnio mnie zainteresował, ponieważ miałam wrażenie, iż będzie to kolejny thriller, w którym X chce złapać Y, a Z komplikuje sprawę i w końcu okazuje się, że tak naprawdę to A grał najważniejszą rolę. W jakimś stopniu mam już dość monotonnych filmów o podobnej fabule, ale mimo wszystko oglądam je, by zabić czas. Przynajmniej oglądałam, dopóki nie rozpoczęła się szkoła. "Kod nieśmiertelności" jednak różni się nieco od wyżej opisywanych. 

"Kod nieśmiertelności" nie jest typowym thrillerem, w którym od razu wiemy, co jest grane. Fakt, widz szybko jest w stanie to wydedukować, ale sam początek wprawia nas w ludzką ciekawość. Nie jest to jednak taka ciekawość, która nie pozwoliłaby nam oderwać wzroku od ekranu. Spokojna można wyjść do kuchni, wstawić wodę na kawę i powrócić po 3 minutach, by nadal mieć pojęcie, co dzieje się w danej scenie. Zwrotów akcji nie pojawia się wiele, ponieważ Colter, chcąc znaleźć terrorystę, kilka razy  cofa się w czasie na 8 minut, by dowiedzieć się czegoś nowego. Przez owe 8 minut sceny się powtarzają, a te nowe dłużą się, niczym picie piwa smakowego, za którym średnio się przepada. Niby nie ma tragedii, ale świetnie też nie jest. Lecz i tak wiemy, że przy którejś próbie nowego smaku odnajdziemy ten najbardziej nas interesujący. Nawet jeśli będzie to trwało dłuższy czas i tak nie zrezygnujemy, bo to jest jedna z małych misji w naszym życiu. Dla Coltera była to ogromna misja. Od niego zależały losy setek bądź nawet tysięcy istnień. 


Michelle Monaghan i Jake Gyllenhaal odegrali swoje role całkiem przyzwoicie. Jednak jak to się potocznie mówi: szału nie ma, staniki nie latają. Otóż to. Nie mogę się przyczepić o grę aktorską, ale też nie mogę być z niej niesamowicie zadowolona. Była dobra, tylko tyle jestem w stanie powiedzieć. 

Ogólna ocena filmu? Na filmweb jest to 7,4/10, na zalukaj 96% oglądających poleca... a moja opinia? Dałabym 7/10. Pomysł na fabułę jest naprawdę intrygujący, wykonanie jest dobre, aktorzy dobrani również odpowiednio. Jedynie przyczepić mogłabym się do tych w kółko powtarzających się scen, bo miałam wrażenie, iż nieco za dużo ich było (ale na tym własnie polegał film). Nie twierdzę, że to powtarzanie wypadło źle. Nie. Ale również nie było idealne. 
Czy polecam? Naturalnie. "Kod nieśmiertelności" jest w stanie również zaskoczyć. 


2 komentarze:

  1. Ostatnio szukałam czegoś takiego:-) Dopóki jeszcze mam wakacje to pewnie obejrzę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń