sobota, 12 października 2013

45.Miasto obłąkanych - Marta Kostrzewa






wydawnictwo: Novae Res
data wydania: 2013r.
ilość stron: 309
okładka: miękka






Miasto obłąkanych. Miasto. Cały czas mowa o Mieście. Wszystko kręci się wokół Miasta. Ono jest w naszych myślach, jest w nas. Miasto nie daje o sobie zapomnieć. 

Nie rozumiem. Nie jestem w stanie.

Początkująca lekarka i jej pacjent. Dziennikarz, który wszystkim gardzi. Kurtyzana i profesor socjologii. Ludzie żyjący i martwi, o których nie sposób zapomnieć. A w tle miasto pochłonięte konfliktem między arystokracją a najniższymi warstwami społeczeństwa.

Daniela Lilia Różyc jest studentką psychiatrii oraz córką właściciela szpitala psychiatrycznego. Badając kolejne przypadki pacjentów cierpiących na choroby psychiczne, zastanawia się nad ludzkim determinizmem. Jak życie mieszkańców miasta zostało ukształtowane przez przeszłość, a minione wydarzenia w niezwykły sposób wpłynęły na ich charaktery, psychikę oraz sposoby postrzegania rzeczywistości?

Zacznę do tego, iż według mnie książka ma zdecydowanie na dużo wątków pobocznych, które nie mają żadnego związku z motywem przewodnim powieści. Ale jaki on właściwie jest? W opisie czytamy, że główna bohaterka bada co rusz nowe przypadki pacjentów. Tak naprawdę bada tylko jeden konkretny, z którym i tak nie potrafi sobie poradzić. Kompletnie nie rozumiem jej zachowania. Czy psychiatrzy podczas rozmowy z pacjentem mogą wprowadzać do pokoju swoich znajomych? Czy psychiatrzy dają się podejść i rozmawiają o sobie, zamiast o pacjencie? Wydaje mi się, że nie. A jednak nasza Daniela postępuje w taki sposób, doprowadzając do tego, że przestaję ją lubić. 

W mieście jest wiele problemów. Niektóre z nich są rozstrzygane w międzyczasie, ale jaki to ma związek z resztą? Albo jaki związek ma reszta z tym? Bo w końcu nie rozumiem, co jest głównym wątkiem w owej powieści. 

Daniela niejednokrotnie ma do czynienia ze zwłokami. I co, ten widok nie wywołuje w niej żadnych emocji? Spokojnie patrzy na trupa, mija go i przeszukuje pokoje? Daniela jest zwykłym człowiekiem o naturalnych odruchach, powinna jakoś zareagować. A w niej może jedynie pojawiło się zdziwienie i inna emocja, które trwały tak krótko, że sama bohaterka zdążyła o nich zapomnieć. Ponadto cały wątek „kryminalny” został opisany tak powierzchownie, bez zbędnych opisów, pozwalających wczuć się czytelnikowi w daną sytuację. 

Opisy. Momentami długie, nużące, niepotrzebne… Dialogi… Dialogi próbowały wyjaśnić wszystkie sytuacje, których autorka nie umiała opisać, przez co wychodziły bardzo sztuczne i naiwne. 

Co mi się podobało? Cóż, trudno to stwierdzić. W niektórych miejscach podobało mi się myślenie autorki i czasami naprawdę aż gratulowałam jej w myślach. Ale momentami chciałam łapać się za głowę. Byłam pod wrażeniem doboru słów przez autorkę, ale nie ma co się dziwić, w końcu jest to studentka filologii polskiej. 

Przyznam szczerze, iż spodziewałam się zupełnie innej książki. Zupełnie. Zawiodłam się. I nie wiem nawet czy ją komuś polecić, bo ludzie mają różne gusta. Cóż. Wasz wybór. Ja daję 2/10.

5 komentarzy:

  1. Mnie okładka nie przekonała. Wiem, że nie ocenia się tak książki, ale dobrze że się na nią nie skusiłam (:

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdy tyle książek stoi w kolejce do przeczytania, to myślę, że tę sobie podaruję. Ale nie znaczy, że na zawsze - może kiedyś trafi w moje dłonie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaka niska ocena! Lubię wpadać na takie recenzje. Wychodzi na to, że nie wszystko jest takie dobre :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No cóż, skutecznie mnie zniechęciłaś. Nie mój klimat. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń