wtorek, 6 sierpnia 2013

40. Małe zbrodnie małżeńskie - Éric-Emmanuel Schmitt






wydawnictwo: Znak
data wydania: 2005r. 
tytuł oryginalny: Petits crimes conjugaux
ilość stron: 100
okładka: twarda




"Kiedy widzicie kobietę i mężczyznę w urzędzie stanu cywilnego, zastanówcie się, które z nich stanie się mordercą." 

Po przeczytaniu tego zdania aż uśmiechnęłam się pod nosem i stwierdziłam, że jest to kolejna książka Schmitta, którą muszę przeczytać. Już dosyć dawno spotkałam się z jego twórczością, która naprawdę mnie zachwyciła. Byłam pod wrażeniem, że w zaledwie stustronowych (lub mniej) opowiadaniach zawarł tyle emocji, prawdy, raz humoru, raz żalu... 

„Gilles: Życie ze mną jest piekłem? 
Kobieta, zaskoczona, zwraca się w jego stronę. 
Lisa: Rozczulasz mnie, zadając to pytanie. 
Gilles: A co z odpowiedzią? 
Lisa milczy. Ponieważ on wciąż czeka, przyznaje w końcu z powściąganą czułością: 
Lisa: Niewątpliwie jest piekłem, ale... w pewnym sensie... zależy mi na tym piekle.
Gilles: Dlaczego? 
Lisa: Jest w nim ciepło...
Gilles: Jak to w piekle. 
Lisa: I mam w nim swoje miejsce... 
Gilles: Niczym Lucyfer...”

Tak dużo cytatów chcę wam przytoczyć, że chyba musiałabym zacytować całą książkę. Ale nie na tym rzecz polega, lepiej, abyście sami ją przeczytali. W ciszy i spokoju, być może z kubkiem kawy lub herbaty. 

Po piętnastu latach małżeństwa można mieć siebie dość. To naturalne, iż druga osoba czasami zaczyna nam się nudzić, znajdujemy w niej coraz więcej wad albo tworzymy ją od nowa taką, jakbyśmy chcieli, żeby była. Nie można stwierdzić, że po tylu latach małżeństwo się wypaliło, nie ma chemii, miłość nie istnieje... Trzeba stwierdzić jak jest i zrobić coś, aby to zmienić. 
Nie możemy popełniać zbrodni, by zniwelować jakiś problem.
Chociaż czasami jest to dobre rozwiązanie.
Ale potem tworzą się nowe problemy.
Problem rodzi problem.
Albo rozwiązanie problemu tworzy problem. 
Nie zawsze. Ale czasami.

„Mężczyźni to tchórze, nie chcą widzieć problemów, chcą wierzyć, że wszystko jest dobrze. Kobiety nie odwracają głowy.” 

Kobiety wręcz tworzą problemy. Potrafią z niczego zrobić duże coś. Dlaczego? W gruncie rzeczy sama nie wiem. Może nie odpowiada im dotychczasowe życie. Może chcą pokazać, że są wielce poszkodowane. Może chcą być zauważone. Albo chcą pokazać mężczyźnie, że rzeczywiście istnieje jakiś problem. 

Czytając tą książkę, cały czas miałam w głowie tekst piosenki: Nie umiemy żyć ze sobą, nie możemy żyć bez siebie. Dokładnie to jest opisane. Historia dwojga ludzi, którzy muszą wreszcie poważnie porozmawiać. I dowiedzieć się, co jedno myśli o drugim. Poznać prawdę. 

Schmitt doskonale opisał wymyśloną historię. Nie zabrakło tu łez, uśmiechu na twarzy bohaterów i ciekawych dialogów, które powodowały, że i na twarzy czytelnika pojawiał się uśmiech. W prosty sposób pokazał nam, co robią niewypowiedziane słowa, zapomniane czyny... 

Nie do końca wiem, co mam pisać o tej książce.Jeśli ktoś ją przeczyta, zrozumie jej sens. Jak dla mnie jest pozycją wartą przeczytania. 10/10. Plus za świetną okładkę, przy której nie wiadomo, jaką przyjąć postawę. 

* * * 

Przypominam o fanpejdżu! https://www.facebook.com/zaslodkakawa?ref=hl

8 komentarzy:

  1. Książka może być ciekawa i śmieszna :-)!

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę przeczytać tą książkę. Skutecznie mnie zachęciłaś. :P

    OdpowiedzUsuń
  3. W końcu muszę spróbować coś tego autora
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Koniecznie muszę sięgnąć! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Za autorem nie przepadam, ale Ty skutecznie mimo to mnie kusisz. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Chętnie to przeczytam, może nie teraz, może nie zaraz. Ale na pewno bardzo chętnie sięgnę po zą pozycję. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Krótka opowieść, a rodzi wiele refleksji :)

    OdpowiedzUsuń